Produkt o którym dzisiaj wspominam znam od jakichś dwóch lat, wielokrotnie spotykałam się z pochlebnymi opiniami na jego temat, podejrzewam,że Wy również nie raz usłyszałyście słowo DURALINE bo w internecie praktycznie co 5 blogerka/ youtuberka zachęcała do jego zakupu.
No właśnie, ogromne BOOM na ten produkt spowodowało u mnie efekt odwrotny - zawsze wydaje mi się to podejrzane kiedy pojawia się kolorówka na rynku i najsławniejsze polskie blogerki zaczynają go "przypadkowo" reklamować w gwałtownym tempie. Zawsze robię wtedy krok do tyłu gdyż moja podejrzliwość nie jest wstanie zaakceptować wtedy jakiejkolwiek "prawdziwej" recenzji ;) zdecydowanie wolę poczekać i dokonać świadomego zakupu :)
Duraline jest drugim produktem z którego zakupem zwlekałam tak bardzo długo, bo ponad 1,5 roku (pierwszy to Honeycomb Brusher). Jakieś cztery miesiące temu zobaczyłam w internecie piękny eyeliner w kolorze starego złota - oczywiście był to MAC którego w mojej okolicy nie ma (urok malowniczego choć małego miasta Lublina ;) ) poszukiwałam wszędzie miedzianego eyelinera, niestety był nie do zdobycia,bo kolekcja która mnie interesowała była limitowaną serią Riri, szukałam jakiś tańszych zamienników ale jeżeli już natrafiłam na kosmetyk tego typu w drogerii - to był to srebrny misssporty który i tak kupiłam, ale okazał się być beznadziejny i tylko żałowałam tych paru złotych bo mogłam je poświęcić na lakier albo Carex-a no ale wracając do tematu...
Duraline trafił do mnie bardziej z przymusu i bezradności, jakoś nie wierzyłam w kosmiczna moc tego produktu ale chęć zakończenia jaskółki złotą cienką linią była silniejsza więc zaryzykowałam...
DURALINE INGLOT-a (bo to własnie na tą firmę się zdecydowałam) okazał się być prawdziwym rewolucjonistą mojej kolorówki, ale jak każda znacząca zmiana niesie ze sobą plusy i minusy.
Ale zacznijmy od początku...
Dla osób które nie miały jeszcze okazji go spotkać wspomnę ,że DURALINE jest produktem do mokrego nakładania cieni prasowanych jak i sypkich pigmentów. Jego zadaniem jest podkreślenie i wydobycie głębi koloru nakładanej kolorówki.
Producent dodatkowo zapewnia nas o zdecydowanie wydłużonej trwałości makijażu.
Opakowanie niewielkie, białe i minimalistyczne, typowe dla Inglota ale też właśnie za tą prostą,
klasyczną formę ich uwielbiam :)
W pudełku znajdujemy szklaną buteleczkę z pipetą, nie jest to standardowa pipeta jak np. w serum Delii, producenci gumowy i czasem niepraktyczny element zastąpili tu plastikowym przyciskiem, który w sposób precyzyjny dozuje aplikacje kropli.
Płyn z jakim mamy do czynienia jest przezroczysty, oleisty ale nie tłusty, nałożony na skórę wchłania się po ok 30 sekundach.
Zapach jest delikatny, pachnie bardzo subtelnie, podejrzewam,że nawet nie każdy go wyczuje, ogólnie oscyluje w rejonach oliwek bambino, wącham go teraz pisząc notkę i wiem ,że znam ten zapach ale nie potrafię go teraz sprecyzować i połączyć z kosmetykiem którego już używałam.
Jeśli macie pomysły to piszcie, ;)
Jak widzicie po wyciśnięciu kropli i nabraniu nowej dawki z pipety nic nie wypływa, dosyć szczelnie przechowuje swoją zawartość.
Produkt jest bardzo wydajny, używałam go wg. zaleceń producenta przez 2 miesiące mimo to praktycznie go nie ubyło. Okres przydatności tego kosmetyku to 9 miesięcy od chwili pierwszego użycia, mimo ekspansywnego użytkowania go pod cienie wygląda jak nowy.
Postanowiłam więc rozszerzyć jego zastosowanie aby nie stał się kolejnym zasilaczem kosza tylko i wyłącznie dlatego, że nie miałam okazji go spożytkować ;)
Poniżej przedstawię Wam KILKA MAGICZNYCH SPOSOBÓW NA WYKORZYSTANIE DURALINE . Zaczynamy :) !
1. Chyba najbardziej oczywisty i najłatwiejszy
MAŁĄ KROPELKĘ DURALINE NAKŁADAMY JAKO BAZĘ NA POWIEKI
Wyciskamy małą kropelkę i delikatnie wklepujemy w powieki, jest to idealny sposób na przedłużenie trwałości naszych cieni, pamiętajcie jednak aby nie nałożyć go zbyt dużo ponieważ uzyskamy diametralnie inny efekt - przy nadmiarze cienie się zrolują, ostrożnie też muszą podchodzić do tego produktu kobiety które mają problem z tłuszczeniem powieki.
PAMIĘTAJCIE W TYM PRZYPADKU MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ :)
2. Skoro umiemy i pamiętamy,że należy nakładać go z umiarem - MOŻEMY ZMIESZAĆ GO Z PODKŁADEM, tutaj schemat będzie podobny , wyciskamy kroplę podkładu jaką stosujemy zazwyczaj na wierzchnią część dłoni i dodajemy krople naszego Duraline, mieszamy w zależności od sposoby aplikacji ( pędzlem lub palcami) i nakładamy na twarz. Podkład z płynem daję bardziej satynowe wykończenie, ułatwia nakładanie a jednocześnie wydłuża jego trwałość.
3. Chyba mój ulubiony - ŁĄCZYMY GO Z CIENIAMI
Tak jak sama nazwa wskazuje naszym zadaniem jest połączenie płynu z cieniem w celu uzyskania jego płynności. Jak to robimy ?
Najwygodniejszym sposobem jest użycie pipetki, aplikatorem nakładamy kroplę Duraline na czystą powierzchnię, może to być jakaś zdezynfekowana i wytarta powierzchnia która się nie odbarwi i będzie łatwo zmywalna, ewentualnie wewnętrzna część pokrywki od naszego cienia.
I teraz bardzo ważne, nie musicie ograniczać się tylko do sypkich pigmentów, oczywiście jest to wtedy odrobinę szybsze ale jeśli ich nie posiadacie to znam na to sposób :)
Wystarczy delikatnie zdrapać wykałaczką lub zdezynfekowanym pilniczkiem odrobinę z prasowanego cienia aby wydobyć pyłek. I na tym cały proces różniący te dwie formy cieni dobiega końca.
Mając już w swoim posiadaniu sproszkowana wersję cieni , dokładamy ją do naszej kropli i mieszamy w celu uzyskania zadowalającej nas konsystencji :)
Po paru sekundach produkt się scala i nadaje się do użytku :) jest to cudowne rozwiązanie na STWORZENIE IDEALNEGO EYELINERA (4.).
UWAGA !!! PAMIĘTAJCIE ABY NIGDY NIE WLEWAĆ NASZEGO PŁYNU BEZPOŚREDNIO DO OPAKOWANIA PRASOWANEGO CIENIA LUB PIGMENTU, cień zawsze należy odsypać sobie w miejsce w którym będziecie rozrabiały i tworzyły nowy kosmetyk.
5.STWORZENIE IDEALNEGO KOLORU Wystarczy abyście połączyły kilka sproszkowanych cieni w różnych pigmentacjach aby uzyskać nową niepowtarzalną barwę :)
Warto przypomnieć sobie barwy podstawowe
np. połączenie żółtego pigmentu z niebieskim da nam zielony
ale też zabawa barwami pochodnymi przyniesie wiele radości
np. zielony + pomarańcza = khaki
zielony+ niebieski + biały = cudny efekt lazurowy ( zależy od proporcji)
np. poniżej zmieszany srebrzysty (z górnego zdjęcia) z czerwienią - uzyskałam różowo-malinowy
poniżej matowa zieleń ze złotym pigmentem KOBO - efekt mega zadowalający :)
Kombinacji jest miliard :) a wszystko zależy tylko od Waszej kreatywności :)
Bardzo lubię tą metodę bo dzięki niej uzyskałam wreszcie piękny złoty eyeliner ( uzyskałam go dzięki pigmentom z KOBO + cieniom z NAKED2 ) ale oprócz tego dałam życie wielu cieniom które dostałam gdzieś po drodze, ale nie stosowałam bo nie odpowiadały mi pod względem kolorystycznym - teraz mieszam i bawię się w Picassa ;) pomalutku osiągając upragnione denko :)
6.Ciekawym rozwiązaniem jest również "ROZWADNIANIE " DANEGO PRODUKTU
Czasami kupujemy kosmetyk który okazuję się być bardziej "tępy" niż sądziłyśmy ;) Często dotyczy to korektorów, szczególnie tych przeznaczonych pod oczy...
Ja wprawdzie typowego korektora nie używam, mam jakiś z N.Y.C po który sięgam sporadycznie ale nie mam takiej potrzeby póki co, nie narzekam na cienie pod oczami czy zaczerwienienia, przebarwień też raczej nie posiadam, problem mojej cery bardziej skupia się na ewentualnych małych, jednorazowych pęcherzykach spowodowanych hormonami, uczuleniem na jakiś alergen lub zwyczajną ekspozycją słoneczną ( bo filtry SPF50 nie dają u mnie rady w cieplejszych miesiącach ;/) więc jeśli już są te sporadyczności to zazwyczaj podkład ochronny daje sobie z nimi radę :)
Ale mam awaryjnie DERMACOL który jeśli miałyście to wiecie,że jest gęsty i tępy jak pień.
Ciężko z nim współpracować a do cery suchej to absolutnie bez rozrobienia się nie nadaję. Zanim poznałam Duraline rozrabiałam go z kremem i po tym dopiero stosowałam jako korektor , szczerze to podziwiam Kobiety które nakładają go jako podkład ale może mają mniej wymagające buzie, czego im najzwyczajniej zazdroszczę... ale OK. bo odbiegam od tematu :)
W przypadku rozwodnienia jest tak jak wcześniej, nabieramy odrobinę produktu, następnie mieszamy z kroplą płynu i uzyskujemy produkt który jest łatwiejszy we współpracy.
Mój Mac jest niestety bardzo jasny i matowy więc słabo widoczny ale posłużę się tutaj kolejnym produktem idealnym do rozwadniania - mianowicie eyelinerem w żelu :)
(po powiększeniu zdjęcia widocznie widać " tępotę" produktu)
poniżej upłynniony eyeliner, widocznie łatwiejszy we współpracy :)
7. ODZYSKIWANIE PODESCHŁEGO KOSMETYKU - bardzo prosty sposób na odratowanie zaniedbanego kosmetyku, głównie mowa tu o tuszach do rzęs czy eyelinerach
wystarczy mała kapka (TU WYJĄTKOWO!) naniesiona do opakowania danego kosmetyku - można pipetą zaaplikować do tubki tuszu lub nanieść go na szczoteczkę, następnie wykonać pare obrotów aby w miarę rozprowadzić płyn po wewnętrznych ściankach, gdy już to uczynimy w przypadku tuszu należy zostawić go na parę godzin ok. 8-10, przy eyelinerze ok 2-3, po tym czasie produkty powinny uzyskać nowe życie :)
8. Niedawno w internecie brylowały ROZŚWIETLACZE I RÓŻE W PŁYNIE
Jeżeli jesteście zwolenniczkami takiej konsystencji to szczerze polecam Wam zabawę w stworzenie dla siebie ulubionego różu czy rozświetlacza ;)
Przygotowanie jest podobne , wybieracie pigment lub cień i mieszacie ale juz ze znacznie większa ilością Duraline - efekt jest zaskakujący i nie odbiega wprawdzie od tych dostępnych w sprzedaży
To też, jest rozwiązanie idealne dla osób którym ciężko jest dobrać coś drogeryjnego, tutaj możecie pobawić się kolorystyką w zależności od posiadanych przez siebie produktów. Mieszać, dodawać i stworzyć coś genialnego, idealnego pod swoją cerę :)
Ja akurat nie jestem zwolenniczką w tym przypadku formy płynnej stała konsystencja wydaje mi się bezpieczniejsza w manewrowaniu :) Byłam w posiadaniu HighBeam-a i niestety efekt na mojej jasnej cerze był totalnie nie naturalny - wyglądałam jak ze StarTreka albo innego filmu gdzie prym wiodą kosmici ;) Koleżanka go uwielbia więc po przetestowaniu od razu go jej sprezentowałam .
Zresztą wiecie chodzi za mną teraz MarryLou i podejrzewam,że mimo złotej poświaty to wreszcie się skusze ;)
Co do różu to nie stosowałam nigdy płynnego ;) ale mam resztki na szczelinkach dwóch opakowań z Loreala i N.Y.C wiec całkiem możliwe,że zdrapie je i przetestuje - jeśli chcecie z tego notkę to dajcie znać :)
9. Nie wiem jak Wy ale ja Kocham czerwień na ustach -zresztą mój avatar nie daję o tym zapomnieć :) Posiadam sporą kolekcje pomadek w tym odcieniu ale ciężko znaleźć tą , jedną jedyną nieścieralną której nie zetrze gorący napój czy całusy dawane Ukochanemu :D
oczywiście z pomocą przychodzi DURALINE NAKŁADANY NA USTA !
Jak nakładać go w sposób odpowiedni ??
Usta musimy najpierw nawilżyć, używmay do tego pomadki ochronnej lub innej intensywnie działającej kuracji, kiedy czujemy,że balsam praktycznie został wchłonięty- nakładamy palcem okrężnymi ruchami krople duraline, skupiamy się intensywniej na łuku kupidyna i zakończeniu dolnej wargi, pamiętając aby cześć warg od strony jamy ustnej była praktycznie nie dotknięta (produkt nie nadaję się do spożycia więc nie kuśmy losu)
po nałożeniu kropli od razu możemy aplikować na usta kolorówkę według uznania
10. S.O.S DLA SKÓREK Jest też alternatywą dla oliwki, jeśli zapomnę zabrać jej ze sobą w podróż, to stosuje go jako zabezpieczenie skórek :) ma olejowatą konsystencje ale nie tłustą więc daje szybkie odżywienie :)
11. Idealny do UTRWALENIA BRWI szczególnie jeśli brwi są delikatne, fajnie współgra z pigmentem, nałożony na włoski tworzy poślizg dla kredki która dodatkowo lepiej maluje co przydaje się rewelacyjnie przy stworzenia łuku :)
12. Kolejny sposób - jako jedyny osobiście nie sprawdzony, wspomniała mi o nim przesympatyczna dziewczyna z punktu Inglota NAKŁADANY NA PAZNOKCIE JAK WZOREK.
Tutaj podobnie jak w punkcie 3. mieszamy pigmenty z płynem, następnie na pomalowane paznokcie nakładamy nasz "eyeliner" cienkim pędzelkiem, malujemy wzory wg. uznania a nastepnie gdy wzorek wyschnie utrwalamy topcoatem . Podobno wygląda to ślicznie a efekt utrzymuje się standardowo jak przy lakierze do wzorków :)
Skoro znamy już sposoby na okiełznanie wydajnej buteleczki DURALINE to teraz odpowiedzmy sobie na pytanie, Czy płyn faktycznie przedłuża trwałość makijażu, tu posłużę się przygotowanymi przeze mnie w procesie zabawy kolorami nowych eyelinerów ;)
Po 2 godzinach aplikacji i umyciu wodą :
Jak widać pigmentacja jest bardzo dobra, eyelinery utrzymują się zaskakująco długo, chciałam sprawdzić który z nich wytrzyma najdłużej i ile godzin ale odrobinę bezmyślnie narysowałam kreski ( z przyzwyczajenia) na wierzchniej stronie dłoni i nie wytrzymałam dłużej niż 2h bez umycią rąk - więc wybaczcie :)Moje eyelinery w kontakcie z wodą nie rozpłynęły się za specjalnie, nawet różowy mimo iż został w dużej mierze przykryty przez czarny (wynik zmieszania duraline i żelowego eyelinera ) i właściwie tylko on jako jedyny delikatnie się rozmazał.
Moim zdaniem DURALINE to magiczny produkt, prawdziwy czarodziej i niezbędnik w kosmetyczce każdej kobiety która ceni sobie nowoczesność i uniwersalność.
Tak niewinnie wyglądający płyn potrafi rozbudzić wyobraźnie i dodać +100 do kreatywności :)
Cena za 9ml / ok 24 zł
A Wy Kochane znacie ten produkt ? Używacie ? Stosowałyście Duraline KOBO ? Warto kupować ?
Dajcie znać czy podobają się Wam takie rozwiązania a może macie jakieś inne pomysły :) piszcie bo Duraline nadal prawie pełne :) każdy pomysł spróbuje przetestować :)
pozdrawiam i ściskam :*
Jak widać pigmentacja jest bardzo dobra, eyelinery utrzymują się zaskakująco długo, chciałam sprawdzić który z nich wytrzyma najdłużej i ile godzin ale odrobinę bezmyślnie narysowałam kreski ( z przyzwyczajenia) na wierzchniej stronie dłoni i nie wytrzymałam dłużej niż 2h bez umycią rąk - więc wybaczcie :)Moje eyelinery w kontakcie z wodą nie rozpłynęły się za specjalnie, nawet różowy mimo iż został w dużej mierze przykryty przez czarny (wynik zmieszania duraline i żelowego eyelinera ) i właściwie tylko on jako jedyny delikatnie się rozmazał.
Moim zdaniem DURALINE to magiczny produkt, prawdziwy czarodziej i niezbędnik w kosmetyczce każdej kobiety która ceni sobie nowoczesność i uniwersalność.
Tak niewinnie wyglądający płyn potrafi rozbudzić wyobraźnie i dodać +100 do kreatywności :)
Cena za 9ml / ok 24 zł
A Wy Kochane znacie ten produkt ? Używacie ? Stosowałyście Duraline KOBO ? Warto kupować ?
Dajcie znać czy podobają się Wam takie rozwiązania a może macie jakieś inne pomysły :) piszcie bo Duraline nadal prawie pełne :) każdy pomysł spróbuje przetestować :)
pozdrawiam i ściskam :*
Jakoś nie przepadam za kosmetykami z tej marki. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzęsto watpie w jakość ich kosmetyków, ale później kupuję, testuje i tak jak w przypadku DURALINE jestem zachwycona. Póki co przygodę z Inglotem opieram na cieniach, topcoatach i duraline i jestem w pełni zadowolona :) na razie się lubimy ;)
Usuńszczerze, nie słyszałam o nim, ale zaciekawiłaś mnie bardzo :)
OdpowiedzUsuńjestem zdziwiona,że nie słyszałaś ;) bo swojego czasu każda Youtuberka zajmująca się makeupem intensywnie go reklamowała :)
UsuńMam go kupiłam bo chciałam rozcieńczać tusz który uwielbiam a jest za suchy. I też stoi na półce niestety.... Szkoda, żeby się zmarnował. Na pewno skorzystam z Twoich podpowiedzi...
OdpowiedzUsuńmyślę,że warto bo produkt jest bardzo uniwersalny:)
UsuńDziękuję za post, rewelacja :) A ja się zastanawiałam jak ja mam go używać :D Super! :)
OdpowiedzUsuńciesze się,że mogłam pomóc :) udanego zużywania ;D
UsuńKiedyś miałam zamiar go kupić, ale do tej pory to odwlekałam, myślę, że na pewno by mi się przydał :)
OdpowiedzUsuńWidzę,że nie tylko ja nie ulegam reklamie i słusznie :) Chociaż , jest to drugi produkt (póki co ) z którym żałuje, ze nie zdecydowałam się na niego wcześniej :)
UsuńJa używam do eyelinera również z inglota, jak podsycha trochę, albo mieszam z cieniem ;)
OdpowiedzUsuńsuper ! świetne rozwiązanie dla duraline ;)
UsuńNie znam tego specyfiku i nie słyszałam chyba nawet o nim.
OdpowiedzUsuńAle jak widać jest to produkt o szerokim zastosowaniu :)
często powtarzam,że jak " coś jest do wszystkiego to i do niczego" ale w tym przypadku chyba znalazłam wyjątek :)
Usuńpóki co u mnie 12 w 1 :)
Ja juz kończe kolejne opakowanie jest genialny i nie wyobrazam sobie zeby moglo go u mnie nie byc :)
OdpowiedzUsuńKolejne opakowanie ? ojej ! jesteś Mistrzem :) nie wiem jak Ci się to udało, bo produkt mimo częstego używania i wszelakiego zastosowania nie ubywa z pojemniczka, zastanawia mnie ile czasu Ci to zajęło :)
Usuńjeszcze go nie miałam, ale za to dużo o nim słyszałam i chyba się skusze na niego :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę warto :)
Usuńtaki mały, a tak niesamowicie wydajny, do tego jest tyle sposobow na uzycie go ze glowa mala!
OdpowiedzUsuńdokładnie tak :) ale mimo wielkiego zastosowania - nadal bardzo wydajny i mało go ubywa ;)
UsuńNo i moja lista kosmetycznych zakupów wydłużyła się ;)
OdpowiedzUsuńniby 9ml a mega wydajny produkt, warto kupić go do spółki z kumpelą czy siostrą bo mimo ogromnego zastosowania jednak ubywa go naprawdę malutko :)
UsuńWow o paznokciach nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńteż, była to dla mnie nowinka ;) ale przyznam szczerze,że jeszcze nie testowałam jej na swoich pazurkach :)
UsuńNie słyszałam o tym produkcie ale zaciekawiłaś mnie! zwłaszcza, że ma tak dużo zastosowań ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki
warto pomyśleć o przetestowaniu :) potrafi pomóc w wielu przypadkach :)
Usuńmam i używam, ale z pewnością nie przy tak wielu rozwiązaniach jakie wymieniłaś.
OdpowiedzUsuńjest to płyn, która każda wizażystka powinna mieć w kufrze!
zdecydowanie tak ! :) nigdy nie wiadomo kiedy się przyda ;) a dodatkowo pomaga stworzyć kolory jakich nie ma nawet na półkach MAC-a :)
UsuńKosmetyk bardzo uniwersalny, nie miałam, ale kusisz;)
OdpowiedzUsuń:D tylko troszeczkę ale w dobrej intencji to kuszenie :)
UsuńHm.. ;) Wydaje się być ciekawy.. może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńprzyznam szczerze, uległam jego magi :)
UsuńŚwietny efekt :) zastanawiam się nad kupnem :)
OdpowiedzUsuńdzięki :) jesli lubisz kreski na powiekach i bawisz się kolorami to warto ! można zaoszczędzić na zakupie pojedyńczych eyelinerów ;)
UsuńMam podobny produkt ale z MAP jest o wiele lepszy no ale oczywiście cena też jest wyższa :) A o metodzie mieszania z podkładem nie słyszałam ;) Muszę wypróbować;)
OdpowiedzUsuńNie stosowałam tego z MAP i przyznam szczerze,ze nie wiem kiedy będę mogła go przetestować ;) obecnie stosuje INGLOT-a i mimo tak licznego zastosowania nadal mam ponad pół buteleczki :) Metoda mieszania z podkładem jest niezła aby uzyskać odpowiednią dla naszej cery konsystencje a i wydłużyć pozostanie podkładu na skórze :) stosuje ją sporadycznie ale przydaję się :)
UsuńMam podobny produkt ale z MAP jest o wiele lepszy no ale oczywiście cena też jest wyższa :) A o metodzie mieszania z podkładem nie słyszałam ;) Muszę wypróbować;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nim;)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog:)
Zapraszam w wolnej chwili na rozdanie:))
Dzięki :) zapraszam więc do obserwacji :)
UsuńNa bloga zajrzę chętnie ;)
Nigdy nie słyszałam o tym produkcie, ale opisałaś go w sposób bardzo ciekawy. Tyle kreatywnych sposobów wykorzystania znalazłaś, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńprodukt naprawdę godny polecenia ;)
UsuńPatrząc na wydajność mógłby mieć dłuższą datę ważności. Chociaż biorąc pod uwagę ilość zastosowań i tak nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńz tego co rozmawiałam z kumpelkami mają go już ponad pól roku i nadal sprawuje się dobrze ;)
UsuńWczoraj zaplanowałam właśnie, że go sobie kupię :) Także trafiłaś idealnie z tym wpisem :)
OdpowiedzUsuńCiesze się,że mogłam pomóc :)
Usuńja nadal odwlekam zakup, ale dzięki Twojemu postowi chyba skuszę się w najbliższym czasie, bo poznałam wiele jego nowych zastosowań :) wszędzie, gdzie czytałam o duraline dziewczyny pisały o tym z inglota, nie wiem, jak sprawuje się ten z KOBO x
OdpowiedzUsuńna wizażu kobietki stosujące najpierw Inglota raczej nie zachwalają KOBO, ja kobo miałam okazje tylko raz testować ale szczerze to ciężko byłoby mi porównać te dwa produkty... nawet w konsystencji są inne
UsuńMam i uwielbiam Z podkładem i na brwi to nie słyszałam Musze wypróbować
OdpowiedzUsuństosuję z podkładem kiedy mam mocno przesuszoną skórę ;) podkład w połaczeniu z D. robi się satynowy i automatycznie wydłuża się jego utrzymanie ;)
UsuńMam i kocham :)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nie przepadam za inglotem.
OdpowiedzUsuńhttp://coeursdefoxes.blogspot.com/
♥
z Inglota miałam niewiele wspólnego, parę pomadek, cieni - spisywały się świetnie ale moim totalnym must have jest diamentowy topcoat :) mogę szczerze polecić ;)
UsuńKobo ubóstwiam ale o Duraline nie słyszałam muszę spróbować :) zastosowałam sie do zaleceń co do awataru dzieki :)
OdpowiedzUsuńdla mnie KOBO znacznie różni się od Duraline, nawet konsystencja jest inna o Duraline moge powiedzieć - świetny :) a z KOBO tylko raz miałam styczność;)
UsuńZaciekawiłaś mnie tymi kosmetykami. Może na coś się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
hm.. to jeden kosmetyk :)
Usuń