9.07.2018

WŁOSY BEZ OBJĘTOŚCI? ZMIEŃ TO! / PAUL MITCHELL


Podejrzewam, że marki Paul Mitchell nie trzeba nikomu przedstawiać. Marka od lat cieszy się uznaniem wśród mistrzów fryzjerstwa, celebrytów (m.in.Rihanna czy J. Aniston) ale i zwykłych śmiertelników do których sama należę :) 



PM wypuścił na rynek kilka serii swoich produktów. Do mnie trafiła linia oznaczona kolorem fioletowym czyli EXTRA BODY. Seria zadedykowana jest włosom którym zdecydowanie brakuje witalności i objętości. Najlepszy efekt zapewne będzie widać na włosach cienkich ale moje dosyć grube włosy oczywiście również postanowiły zmierzyć się z owymi produktami.
O tym jak seria Exta Body wypadła  w blisko 2 miesięcznych testach  przeczytacie w obecnym wpisie. 


Zacznijmy od początku... testuję:
EXTRA BODY SHAMPOO + CONDITIONER / PAUL MITCHELL
OPAKOWANIE
Zarówno szampon jak i odżywka zostały umieszczone w poręcznych, 300ml tubach wykonanych z dosyć elastycznego plastiku. W nakrętce producent umieścił klikacza-który uwalnia aplikator. Aplikator to niewielkich rozmiarów otwór który bezproblemowo pozwala wydobyć nam upragnioną ilość produktu.


Butla jest wygodna, dobrze leży w dłoni, korek jest płaski więc bez problemu możemy w trakcie zużywania ustawiać produkt do góry dnem aby szybciej spływał produkt do aplikatora. Co mnie cieszy, aplikator jest chowany więc łatwo można zadbać o jego higienę - wystarczy przetrzeć jedynie mokrą chusteczką i kliknąć aby zamknąć kosmetyk.



SZAMPON
Skoro już znamy opakowanie, przejdźmy do zawartości. W tubie znajdujemy przezroczysty produkt o średniej gęstości. Szampon nie posiada wyraźnej barwy (przezroczysty) ani żadnych drobinkowych ulepszaczy. Zapach jest bardzo przyjemny, świeży ale bardziej podbija pod nuty algowo-jabłkowe niż morskiej bryzy. jak zdążyłam już wspomnieć konsystencja wybitna, dobrze rozprowadza się pod dłoniach ale tez z nich nie spływa. Pieni się nieżle, dobrze domywa skórę głowy. Nie podrażnia (mam wrażliwą skórę), nie powoduje uczucia ściągnięcia ani przesuszenia. 
W konfrontacji piana-oczy, można powiedzieć, że nie ma wyraźnego zwycięzcy, bo owszem oko delikatnie pieczę ale nie jak w przypadku niektórych zajzajerów z drogerii.


Water, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamide MIPA, Hedychium Coronarium (White Ginger) Flower/Leaf?Stem Extract, Panthenol, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Algae Extract, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Leaf Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Anthemis Nobilis Flower Extract, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Cocamidopropyl Betaine, Tetrasodium EDTA, Glycerin, Citric Acid, Polyquaternium-44, Hydroxypropyl Methylcellulose, Bisamino PEG/PPG-41/# Aminoethyl PG-Propyl Dimethicone, PEG-12 Dimethicone, Magnesium Chloride, Magnesium Nitrate, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum (Fragrance), Benzyl Benzoate



ODŻYWKA
Ci którzy są tu stałymi bywalcami, wiedzą, że należę do teamu maska, odzywki raczej omijam bo nie są skuteczne dla moich włosów. Dlatego bez większych emocji podeszłam do testów owego produktu i już po pierwszym użyciu byłam zaskoczona tym co skrywa ta bieluśka butla. Odżywka jest biała, ma konsystencję "słodkiej chwili" :D i przyjemniej rozprowadza się po włosach. Konsystencja jak na odżywkę jest bogata przez co mam wrażenie, że jej wydajność wzrasta. Pachnie tymi samymi tonami co szampon ale w jej przypadku bardziej dominuje owocowa nuta. Odzywkę nakładałam niby na 3 minuty ale wiecie jak to jest, czasami popłynę z myciem zębów więc bywało, że maska leżakowała na kłaczkach czasem drugie tyle. Bez względu na to ile na nich była efekt był zawsze ten sam.


Water, Cetyl Alcohol, Dicetyldimonium Chloride, Polyquaternium 37, Panthenol, Hedychium Coronarium Flower/Leaf/Stem Extract (White Ginger), Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Leaf Extract, Algae Extract, Wheat Amino Acids, Hydrolyzed Wheat Starch, Hydrolyzed Wheat Protein PG-Propyl Silanetriol, Hydrolyzed Wheat Protein, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cetrimonium Chloride, Isopropyl Alcohol, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, PPG-1 Trideceth-6, Magnesium Nitrate, Bisamino PEG/PPG-41/3 Aminoethyl PG-Propyl Dimethicone, Sodium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Magnesium Chloride, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, PEG-12 Dimethicone, Methylisothiazolinone, Methylparaben, Buthylparaben, Ethylparaben, Isobuthylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Benzoate


OPINIA
Tak jak wspomniałam wcześniej produkty stosowałam  blisko 2 miesiące. Używałam ich na włosach średnioporowatych, średniogrubych, farbowanych z tendencją do skrętu szczególnie w najstarszej części :) Objętość moich włosów jest zmienna i pewnie wynika z wielu zmian m.in hormonalnych  oraz złośliwości rzeczy hm..rzeczy - moje włosy zawsze wyglądają zabójczo kiedy zostaję w domu a na wyjście jeden wielki stres je ogarnia i wyglądają jak po udziale w KacVegas. Więc przemilczmy to, nic na to nie poradzę, kapryśniejsze są od właścicielki. 

Pielęgnacja włosów  to zaraz po pielęgnacji skóry mój absolutny niezbędnik więc każdy produkt jaki trafia w moje dłonie zawsze chętnie i sumiennie testuję. W tym przypadku  Linia  mocno mnie zaskoczyła. Skład  nie jest totalnie naturalny tutaj nie będę Wam mydlić oczu ale też nie ukrywam, że moje włosy lubią się z silikonami i składnikami które ładnie zabezpieczają końce przed łamliwością. Wracając do składu  w szamponie jedynie  dwa konserwanty mogą wzbudzać liczne kontrowersję ale są na szarym końcu więc nie jest chyba z nimi tak źle.  Fajne  jest to, że w serii znajdziemy wysoko ekstrakty z białego imbiru, aloesu, jojoby, rozmarynu lekarskiego, alg, skrobie zbożową itp.
Co do samego efektu. szampon doskonale myje, nie podrażnia, nie przesusza. Włosy wysuszone wiatrem czy przy użyciu suszarki faktycznie są mega sprężyste, błyszczą nabierają życia. Mega ładnie odbijają od skalpu, są lekkie i prezentują się po prostu dobrze. Jestem zaskoczona, że SZAMPON jest w stanie zrobić tak wiele, a przecież powinien jedynie odpowiadać, za dobre oczyszczenie skóry głowy. 
Odżywka jest bogata moim zdaniem ma właściwości maski ale nie obciąża włosów. Mam wrażenie, żę ładnie wygładza, dodaję jeszcze większego blasku i sprężystości. Włosy po jej zastosowaniu  nabierają życia, są mięciutkie, błyszczące, bardziej gładkie i zdecydowanie mniej się plączą. Włosy są odżywione, nawilżone i gładkie przez co odnoszę wrażenie, że faktycznie wydają się grubsze bo najzwyczajniej w świecie są w lepszej- zdrowszej kondycji.  Nie wiem na ile jest to moja wyobraźnia ale mam wrażenie, że od kiedy stosuje ten zestaw te włosy tak szybko nie ulegają przesuszeniu  przy "kąpielach" słonecznych.  Nie zauważyłam aby szampony wypłukiwały kolor z włosów. 


Jeśli jesteście posiadaczkami podobnych włosów to uczciwie mogę polecić Wam tę serię. Zdecydowanie sięgnę po kolejne produkty marki bo widzę w nich ogromny potencjał.


PS. Podczas warsztatów na  BEAUTYbyBLOGGERS. Łukasz Urbański zdradził nam sekret jak w szybki sposób nadać tekstury naszym śliskim z natury lub dopiero co umytym włosom. Parę razy wykorzystałam ten trick - użyłam sprayu stylizującego z suchym szamponem i to faktycznie działa :) Swoją drogą  szampon jest bardzo fajny a spray bardzo trwały :) 






Kochane, proszę dajcie znać czy Wasze włosy też są zbuntowane i czy również tak jak moje robią Wam na złość. Jestem ciekawa jakiego efektu szukacie w stosowanych produktach do włosów, wygładzenia,objętości,skrętu?  No dajcie znać :) 

 Ściskam <3
-Madzialena

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)