22.02.2015

TUNING ZA NIECAŁE 2 DYCHY ! - CZYLI PODRASUJ SWOJE OKO...

Hej Kochani 
Jeśli mnie dzisiaj odwiedziliście to znak że wierzycie w TRANSFORMACJĘ a jeśli chodzi o przeobrażanie to mam dla Was tusz który niczym wszechiskra ożywi Wasze oko i nada spojrzeniu +10 do wyrazistości :)

W tej notce niczym prawdziwi mechanicy , nie ględzimy o zbytecznych tematach, od razu bierzemy się do pracy !

 



Najpierw poznajmy sprawcę całego zamieszania : 
tym razem to EVELINE - BIG VOLUME PROFESSIONAL MASCARA - wersja seledynowa o dźwięcznej nazwie Natural BIO Formula 

Krótkie zapoznanie się ze sprzętem  / Dane techniczne :

Pojemność : 10 ml

Kolor : DEEP BLACK - głęboka, połyskliwa czerń

Formuła : BIO - oparta jest na naturalnych składnikach m.in. D-panthenol, wyciąg z wosku carnauba,  ekstrakt z jojoby, naturalne/ mineralne pigmenty itd.

Szczoteczka : BOLD & FLEXY - średnia wielkość, mega elastyczność i dobra przyczepność




Skoro znamy i mamy już narzędzie to przejdźmy do działania -  TUNINGOWANIA !


ETAP 1 

Wersja początkowa jak widać uboga, wprawdzie  gęsta,  ale bez koloru i połysku , nazwana nawet dzisiaj "przybrudzoną " ;)


___________________________________________


ETAP 2

Po zastosowaniu jednej warstwy  "seledynowej" BIO Formuły   - widoczne ożywienie, rzęsy schwytane, wyczesane, wydłużone, uniesione i  niewiarygodnie sprężyste... Kolor intensywnie czarny i  niezwykle połyskliwy.

Szczoteczka precyzyjna, nawet nie narobiła większych szkód ( jedynie dwa widoczne na zdjęciu upaćkania, ślady łatwe do usunięcia wacikiem (pałeczką) i płynem micelarnym)



+ ( dodano cień z paletki MUR I <3 Chocolates, pigment Mariza  i Eyeliner RIMMEL SCANDALEYES)
 ___________________________________________






ETAP 3

Po dwu godzinnym  harcowaniu  - ( jak widać na załączonym durnym selfie ) - spore zaskoczenie - zero osypek, kolor nadal czarny, rzęsy nadal sprężyste i uniesione.  Zachwyt nad zachwytami !!!

                                    ___________________________________________





ETAP 4


Po 10 godzinnej eksploatacji  - jak widać  tusz nadal wspaniale utrzymuje się na końcach włosków,
kruszenie ( przy nałożonych dwóch warstwach)  - cóż, ciężko o tym wspominać bo jedyna osypką jest to co widzicie na tym zdjęciu, jakieś sporadyczne drobinki. Tusz nadal czarny, włoski w dalszym ciągu elastyczne.  Naprawdę jestem miło zaskoczona !






Przejdźmy do oceny :

+ za wygodne opakowanie
+ za gibkość i "czepność" szczoteczki
+ za konsystencje ( nietypowa, bardzo spójna, przypominająca trochę, hm..gęsty olej??)
+ za przyjemny  zapach
+ za ładne rozczesywanie
+ za intensywny kolor
+ za przyjemny efekt, miękkich, sprężystych rzęs
+ za nie osypywanie się
+ za łatwe zmywanie ( płyn micelarny)
+ za dostepność
+ za skład
+ za cenę 18 zł


+ /-  nie byłabym sobą gdybym oczywiście się do czegoś nie przyczepiła, o ile opakowanie jest mega - wygodne, opływowe , fajnie leży w ręce to kolor nie zachwyca, szata graficzna tego tuszu niestety nie wybija go z szarej masy drogeryjnych kosmetyków do oczu  - wielka szkoda bo mascara jest pierwszorzędna i zasługuje na lepszy design - jakiś streetart albo inny nowoczesny wzór, który swoją niebanalnością przekaże jak wartościowy jest to produkt, mi nasuwają się dwa pomysły z ta lekkością i sprężystością - srebrne opakowanie w kolorowe sprężynki lub białe opakowanie w kolorowe ręcznie rysowane dmuchawce, coś takiego z przymrużeniem oka :D mamy teraz taaaaakie technologie, ogromne możliwości więc czemu tego nie wykorzystać ??
(chyba mnie poniosła wyobraźnia , ok urywam ten watek :D)



- znalazłam też minus,  popatrzcie poniżej - strasznie się to brudzi ;/










 - w trakcie pisania notki a dokładnie przed chwilą odkryłam drugi minus !!!  ściera się pod wpływem ciepła ten czarny nadruk na opakowaniu , ale nawet po wytarciu  ciemnej nawierzchni widoczna jest nazwa produktu w szarości, tak czy inaczej czułam się w obowiązku poinformowania Was o tym ;) dla









Osobiście uważam,że to genialny tusz  i autentycznie ostatnio nie maluję się żadnym innym..
Efekt jaki daje ta szczoteczka porównywalny jest dla mnie do Million Lashes - L'Oreala , a jeśli mam już porównywać to nie mogę wspomnieć o cenie jednego i drugiego,  60 a 20 zł... no wiecie, jest różnica :)  ( Zawsze  zostają dzięgi na coś innego ;D np. na nową paletkę the Balm  :D )



Jak oceniacie ten produkt ?  Jakie są Wasze hity w świecie przetestowanych tuszy, chętnie się dowiem:)


ŚCISKAM :**

_________________________________________________________________________

* BO ZAPOMNIAŁAM, JESZCZE SPRAWY ORGANIZACYJNE - SZYKUJE ROZDANIE -CHCECIE PACZKĘ NIESPODZIANKĘ Z KOLORÓWKĄ ( TWARZ, PAZNOKCIE) CZY JAKĄŚ  PACZUCHĘ KTÓREJ ZAWARTOŚĆ JEST ZNANA OD RAZU :) ? 






Ps. Żeby później nikt mi nie zarzucał - mascarę przywiozłam ze Spotkania Lubelskich Bloggerek w Chełmie,  był to jeden z produktów jaki firma  Eveline  podarowała mi do testów .
Pamiętajcie jednak,że w żaden sposób nie wpływa ten fakt  na moją subiektywną opinię wyrażoną w tym poście. Zawarłam tu ( tak jak zawsze) jedynie swoje przemyślenia i odczucia związane z użytkowania tej mascary.

Czytaj dalej »

20.02.2015

ORIENTALNY OLEJEK / MARION - KOKOS + TAMANU - NABITA W BUTELKĘ ???


Hej Kochane  :) Tak jak wspominałam w poprzednim poście ostatni miesiąc minął mi pod znakiem  SESJI a dokładniej pod okropnym hasłem ZARZĄDZANIE, nie jest to moja bajka dlatego aby kompletnie nie ześwirować parę godzin w tygodniu poświęcałam między innymi na uzupełnienie swoich potrzeb ( w tym również kosmetycznych ;) ) Będąc na poszukiwaniach mojego ulubionego ostatnimi czasy pudru  znalazłam w drogerii  olejek do włosów i pewnie nie kupiłabym go sama z siebie gdyby nie ogromna obniżka z 7,99 na  3,99 :)  Nie pisałam Wam na swoim fanpage o tej promocji bo nie lubię zachęcać do zakupu  w ciemno, ale teraz już stosowałam ten produkt i z ręką na serduchu mogę Wam co nieco o nim napisać :) Jesteście ciekawe ? Zapraszam :) 
Kosmetyk o którym wspomniałam powyżej to  Olejek Orientalny firmy Marion. Nie rozumiem dlaczego został tak przeceniony...data ważności jest jeszcze długa, konsystencja w sklepie wyglądała na prawidłową, a buteleczka też była zimna więc jakieś wzmożone promieniowanie też na nią raczej nie oddziaływało... Tak - wiem... jestem dziwna zamiast cieszyć się z oferty ja zaraz uruchamiam swoją podejrzliwość i szukam  powodu obniżenia ceny... Dlatego nie byłabym sobą gdybym nie zbombardowała  ilością pytań pani ekspedientki- Kamili bo tak mówiła o niej plakietka, oczywiście w końcówce  dowiedziałam się,że produkt jest świeży i taką dostali ofertę, więc uległam - wrzuciłam do koszyka i nawet tak bardzo nie trzymałam kciuków aby  kosmetyk nie okazał się total bublem , bo jednak kupiłam go w szalonej ofercie a kwotę 4 zł. jakoś przeżyję ;D Tak czy inaczej  przejdźmy do samego produktu :)

Olejek który wybrałam  jest jednym z czterech w tej serii. Każdy kolor odpowiedzialny jest za inny rodzaj pielęgnacji włosów tj. : 

1. ZIELONY  - wzmocnienie 
2. RÓŻOWY - nawilżenie 
3. ŻÓŁTY - regeneracja
4. CZERWONY - odżywienie

W drogerii wybrałam numer 1. Zielony olejek Orientalny odpowiedzialny za wzmocnienie włosów - seria KOKOS, TAMANU. Mój przeznaczony jest do włosów osłabionych i delikatnych.  Wybrałam ten produkt ponieważ lubię olejek Tamanu, stosowałam go 2 lata temu na  moje  dosyć poważne poparzenia słoneczne i sprawdził się świetnie dlatego gdy ujrzałam go na półce i to jeszcze w tak niskiej cenie to chciałam wypróbować go na włosy. 

Jeśli olejujecie swoje głowy ;)  lub używacie naturalnych składników to orientujecie się jakie wspaniałe właściwości niesie ze sobą  stosowanie o. kokosowego, ale zapewne nie dla wszystkich tak oczywiste są bogactwa płynące z używania o.tamanu :) 

Olej powstaje z tłoczenia (na zimno)  nasion  wiecznie zielonego drzewa Tamanu. O drzewie tym usłyszałam pierwszy raz dosyć dawno, będąc jeszcze na Architekturze krajobrazu i muszę przyznać, że samo w sobie jest dosyć niesamowite, kwitnie dwa razy w roku i obradza w owoce przypominające na pozór  śliwkojabłka :) Z każdego owocu wybiera się pestkę a następnie suszy przez przynajmniej 2 miesiące aby później zebrać je i w sposób prasowania na zimno wytłoczyć z nich olej o tej samej nazwie.

Sprawdzi się on szczególnie  na zmiany skórne, blizny, tradzik, zrogowacenia, zmarszczki , oparzenia słoneczne, grzybicę stóp, rany, świeże rozstępy czy nawet na pojawiające się żylaki bo umiejętnie stosowany ładnie poprawia krążenie.

Pierwsze wrażenie 
Oczywiście wygląd jest kwestią sporną  więc nie będę się tutaj o nim przesadnie rozpisywała, skupie się raczej na praktyczności...
Opakowanie schludne, czytelne  -  producent opisuje zastosowanie, sugeruje sposób użycia, zamieszcza skład, temp. prawidłowego przechowywania, numer serii i okres przydatności. 



Buteleczka, plastikowa, malutka ( 30ml) ale dobrze mieszcząca się w dłoni. 
Plastik opakowania twardy, odporny na upadki ( wybitnie to przetestowałam)   troszkę gorzej ma się zatyczka - tworzywo sztuczne z gatunku "kruchych" -  nie polecam rzucać, stawać na nią itp ;)



Pompka z gatunku solidnych, twarda, stabilna, wygodna, nie odnotowałam zapowietrzenia, dozuje jedną małą kroplę.

Konsystencja ?
Totalnie typowa dla olejków drogeryjnych 

Kolor ?


W buteleczce  - przezroczysty, lekko podbarwiony zielenią  ale nutkę tą widać tylko w dużym skupisku  tzn. w pojemniczku, po nałożeniu na rękę koloru  praktycznie nie zauważymy :) 


Zapach ?

Intensywny, lekko słodkawy ale z wyczuwalną kwiatow -trawiasta nutą. Na rozpuszczonych włosach wyczuwalny przez około godzinę, na włosach " w kulkę"  utrzymuje się znacznie dłużej :)


Skład  : 

Cóż... same się  przyjrzyjcie...


  • Cyclopentasiloxane - silikon lotny, działa kondycjonująco
  • Dimethiconol - silikon ( polimer) rozpuszczalny w wodzie, chroni przed czynnikami zewnetrznymi jak wiatr, mróz , słońce, wygładza  i nadaje połysk 
  • Dimethicone - silikon rozpuszczalny w wodzie, tworzy na powierzchni skóry włosa film, lecz nie powoduje zaskórników
  • Pentyl trimethicone - silikon ( dość lekki) , zmywalny szamponem 
  • Isopropyl myristate - właściwości emulgujące, zmiękczające
  • Parfum - zapach
  • Parsea Gratissima oil - olej z awokado, mocno nawilża, natłuszcza, wygładza - opóźnia procesy starzenia, ma dużo witamin i mikroelementów ,nadaje włosom połysk, miękkość, zwiększa objętość, przydatny w pielęgnacji suchych włosów
  • Cocos Nucifera oil - olej z kokosa, bogaty w wit. E, dobroczynne kw. tłuszczowe, minerały 
  • Olea Europaea fruit oil - olej z oliwki europejskiej, odżywia i nawilża
  • Calophyllum inophyllum seed oil - olej z pestek tamanu, nawilża, odzywia
  • Tocopheryl acetate - wit.E, przeciwutleniacz, nawilża , odbudowuje skórę
  • Ascorbyl Palmitate - pochodna wit. C, przeciwutleniacz
  • Butylphentyl methylpropional (Lillial) - składnik kompozycji zapachowych ( alergen)
  • Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde - składnik kompozycji zapachowej , imituje zapach lilii, fiołka i cytryny, ( alergen, ale stosowany w małej ilości nie powinien uczulić)
  • CI 47000 - barwnik
  • CI 61565 - barwnik

Moja opinia : 

Niby skład nie jest tragiczny, ale ciężko tu mówić o prawdziwym olejku tamanu , czy w ogóle sygnować ten produkt taką nazwą skoro figuruje ten składnik dopiero na 10 pozycji, zresztą kokosowy niewiele wyżej bo na 8. 
Szczerze to nie spodziewałam się wiele bo w końcu 4zł i na opakowaniu nazwa "olejek" a nie olej, ale mimo wszystko czuje się wprowadzana celowo w błąd, nie lubię takich zagrywek...
Jeśli produkt jest dobry  to obroni się sam, nie trzeba mydlić oczu i wmawiać naturalnych składników... No sorry ale taka jest moja opinia...

Jeśli chodzi o sam kosmetyk to nie ma tragedii, włosy faktycznie są błyszczące, dosyć miękkie - jest to zapewne zasługa silikonów- których jest trochę w składzie i jak już zdążyłyście się zorientować - uplasowały się na pierwszych czterech miejscach ... 
ale faktycznie - widać po jednym zastosowaniu "wzrokowe" polepszenie kondycji włosa....


Ocena : 

+ za opakowanie
+ za konsystencje
+ za efekt na włosach ( miękkie, błyszczące)
+ za cenę

+/-  za zapach  ( dla mnie ładny ale niestety sztuczny , nie ma nic wspólnego z prawdziwym zapachem oleju kokosowego czy tamanu)

- za silikony
- ZA WPROWADZANIE KUPUJĄCEGO W BŁĄD 
- za słabą zatyczkę

Czy zamierzam kupić go ponownie ? Jeszcze nie wiem,  trochę zraziło mnie to wprowadzanie w błąd, zresztą moję włosy na dłuższą metę nie przepadają za silikonami i wyglądają wtedy gorzej niż jak przed kuracją, trzeba je wtedy oczyszczać odpowiednimi szamponami, więc po co to robić ? lepiej chyba wyeliminować  silikony z produktów... 
Tak czy inaczej teraz zamierzam kupić prawdziwy, naturalny olejek tamanu.



A Wy olejujecie włosy ? co polecacie ?  Podzielcie się swoimi sposobami :)

________________________________________________________________________

Na koniec jeszcze raz gratuluję Ekstrawaganckiej  wygranej :) i zachęcam Was do śledzenia mojego facebook-a  i  bloga - Jeszcze w tym miesiącu pojawi się nowe rozdanie :)

_______________________________________________________

Jeszcze coś Wam pokażę, dzisiaj kupiłam sobie nowy kominek, kupiłam parę wosków i odebrałam
nagrodę za konkurs- jesli jesteście ciekawe co wybrałam , to więcej zdjęć wrzuciłam na  na facebooka :)


A teraz już ściskam i lecę testować nowy zapach Y.C. :) 

Buźki :*



.
Czytaj dalej »

10.02.2015

EVELINE EXTRA SOFT - S.O.S - POMOC NADCHODZI ! POZNAJ MULTIODŻYWCZEGO WYBAWCE BARDZO SUCHEJ SKÓRY

Hej Kochani :))Ogłaszam wielki POWRÓT :D, zdecydowanie wracam do świata żywych :D Sesja wypompowała ze mnie wszystkie siły, ale uśmiech Ukochanego, pyszna czerwona herbata,spora dawka ulubionej muzyki i dwa dni wolnego sprawiły,że zregenerowałam się i naładowałam baterie na przyszły kwartał :)  Przez te 3 tygodnie kiedy tu nie zaglądałam przetestowałam naprawdę ogrom kosmetyków, znalazły się tam zarówno buble jak i totalne hity ! O jednym z nich napiszę Wam dzisiaj :)  Zima to wiadomo ciężki okres dla naszej skóry i nie ma większego znaczenia czy mamy ją suchą, tłustą czy z niedoskonałościami, problem dotyczy każdego z nas. Najważniejsze to zadbać o odpowiednie odżywienie/natłuszczenie  aby wyeliminować problemy związane z pieczeniem , pękaniem, szczypaniem, zaczerwienieniem no i powszechnymi suchymi skórkami.  Dotychczas jedynym ratunkiem były dla mnie masła do ciała, które pięknie nawilżały, zapachy miały obłędne ale niestety posiadały też jedną,wielką wadę - strasznie długo się wchłaniałyMoja skóra jest tak delikatna i sucha,że wymaga  również nawilżenia rano ( przed ubraniem się) -dlatego niezwykle ważne jest dla mnie to aby produkt którego używam, wchłonął się dosyć szybko i przy okazji nie wybrudził połowy pokoju :)  Po mleczko sięgnęłam przypadkiem i muszę się Wam przyznać,że żałuję,że tak późno trafił w moje łapki :)  O jakim mleczku mowa ??  EVELINE - EXTRA SOFT- S.O.S - Skóra sucha/ bardzo sucha.   
Tak jak wspomniałam wcześniej, po mleczko sięgnęłam przypadkiem , zalegało jakiś miesiąc w domu i czekało na swoją kolej, nie używałam go wcześniej ponieważ miałam inne otworzone balsamy a jak się już orientujecie z poprzedniej notki - teraz zużywam zapasy i dbam o terminy przydatności :) 
Ale wracając do tematu...nie sięgałam po niego wcześniej bo dosyć sceptycznie  podchodzę do kosmetyków które obiecują złote góry, ten wręcz krzyczał bogactwem informacji : SOS, MULTIODŻYWCZE, SZWAJCARSKA RECEPTURA, KOMPLEKS 5X, PROFFESSIONAL, INNOWACJA itd :) Wyczuwałam jakiś bubel i teraz jest mi wstyd... bo mleczko okazało się niesamowite !!!Ale powolutku :) Zacznijmy od początku :))

Jak informuje producent mleczko zostało opracowane specjalnie na potrzeby skóry suchej i bardzo suchej, opracowana technologia "PRO COMFORT Skin™ "  ma zapewnić łatwiejsze wnikanie składników odżywczych w głąb skóry i wielokrotnie zwiększać ich działanie. Formuła mleczka oparta jest na szwajcarskiej recepturze opierającej się na wysokim bogactwie mocznika.

Oczywiście nie jestem w stanie rozszyfrować tej technologii w swoim domowym zaciszu ale mogę zweryfikować sam skutek działania tego mleczka na bardzo suchej skórze.


Mleczko zawiera naprawdę multi skład  :) 

+BIO-HYALURON 4D  - wysokie stężenie
+KWAS HIALURONOWY  - głęboko nawilża skórę i zatrzymuje wodę w komórkach, wygładza                                                 ujędrnia i uelastycznia
+MASŁO SHEA - zawiera kompleks regenerujących kwasów tłuszczowych, witamin i 
                              mikroelementów, które wpływają na piękny i zdrowy wygląd skóry
+WIT. A - zwana "eliksirem młodości"  pobudza tworzenie się nowych komórek i stymuluje 
                 produkcje kolagenu,
+WIT. E - uelastycznia skórę, dodaje jej jędrności, sprężystości i pomaga zachować nowy wygląd
+WIT.F - poprawia kondycję skóry suchej i pobudza jej regeneracje.

+ MOCZNIK ( 5% urea) 
+ OLEJEK SOJOWY ( nawilża skórę oraz hamuje nadmierny odpływ wody z jej komórek)
+ OLEJEK KOKOSOWY  (nasycone kwasy tłuszczowe i nasycone , witamina B2, B6, E, C, kwas 
                                           foliowy, potas , wapń, magnez, fosfor, żelazo, sód, cynk)
+ HYDROMANIL  (komponent nawilżający, wykorzystujący bogate zw, cukrowe pochodzące z    
                              drzewa tara
+ ALGI LAMINARIA (właściwości rewitalizujące, wyszczuplające, detoksykujące i nawilżające)
+ D-panthenol ( prowitamina B5)
+ ALANTOLINA (działa regenerująco, ułatwia gojenie i odnowę uszkodzonego naskórka, zmniejsza                                pieczenie, łagodzi zaczerwienienie)






Jak z opakowaniem ? Butelka wygodna, stabilnie  leży w dłoni, pompka dosyć szeroka, póki co nie ma problemów z zapowietrzaniem a jestem już na wykończeniu opakowania...


Jedno naciśnięcie dozownika nabiera sporą ilość mleczka wystarczająca ilość na posmarowanie np. nogi :)) ( zdjęcie poniżej przedstawia jedną "pompkę") , 

Konsystencja lekka  ale nie jest rzadka, nie spływa z ręki, bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiego filtru. 

EFEKTY STOSOWANIA  obiecane przez Producenta  ( badanie przeprowadzone  na wybranej grupie 30 kobiet, trwający przez 4 tygodnie)

- Redukcja szorstkości skóry 98%
- Głębokie nawilżanie 94 %
- Poprawienie elastyczności 87%
- Ujędrnienie 86%


MOJA OPINIA :
Mleczko już po pierwszym użyciu intensywnie odżywia skórę, skóra jest zdecydowanie  bardziej wygładzona. Faktycznie na długo nawilża, skórę mam raczej jędrną więc sporej róźnicy nie zauważyłam ale zdecydowanie poprawiła się elastyczność szczególnie na suchych partiach takich jak kolana, łokcie  :)


Pojemność 350 ml / cena 17,80 zł.


PRZEJDŹMY DO OCENY  :

+ za wygodne opakowanie (spora i wygodna pompka)
+ za szybkie wchłanianie
+ za regeneracje  skóry
+ za długie nawilżenie i odżywienie skóry
+ za bogaty skład
+ za konsystencje
+ za zapach przyjemny,świeży
+ za spełnienie obietnic producenta
+ za cenę
+ za dostępność


- za kolor, nie wiem jak Wam ale dla mnie ten ciemny kolor trochę kojarzy się z kosmetykami dla facetów, oczywiście nie jest to problem , ale w drogerii może to zmylić nie jedną kobietkę  dlatego na miejscu producenta zmieniłabym jedynie kolor buteleczki :)) 


Eveline  ma dwie serie produktów S.O.S  niebieską  i czerwoną, czym różnią się te serie ? Skład wydaje się identyczny, jedyny szczegół jaki znalazłam na stronie producenta to : 
niebieska - skóra sucha i bardzo sucha, czerwona - bardzo sucha... cóż...  Jeśli wiecie  czy coś różni te obydwa produkty obowiązkowo dajcie znać :) 


Aha jeśli nie stosujecie mleczek ale lubicie dobre kremy do rąk to mogę Wam polecić krem z drugiej serii ( czerwonej)  który też przetestowałam, niestety  nie mogę Wam zrobić szczegółowej notki z własnymi zdjęciami bo ktoś podwędził mi go w pracy :D ( co przemawia tylko za tym ,że jednak był dobry) :D   ( krem który zachwalam i również polecam )






Dobra Kochani, zmykam szykować się do pracy, dzisiaj czeka mnie jeszcze nocy dyżur ;)  odwiedzajcie mnie i zaglądajcie na facebook-a bo do końca tygodnia wyłonię Zwycięzcę ROZDANIA :)

ściskam Was mocno, buźka :*!

Czytaj dalej »