30.07.2017

NOWA SERIA #SZYBKIE RECENZJE - NATURALNA PIELĘGNACJA+GADŻETY DO WŁOSÓW


Witajcie Kochani,
Uruchamiam teleport i trybem błyskawicznym ale też absolutnie bezpiecznym przenoszę Was do mojej łazienki. Dziś zamierzam przedstawić Wam parę pielęgnacyjnych kosmetyków które stosuję namiętnie od ponad miesiąca, nie zabraknie też łatwo dostępnych i niezwykle praktycznych gadżetów. To co? Zaczynamy!






















NATURAL SHOWER OIL - CEDAR WOOD / BARWA
Kiedy myślę o tym produkcie w głowie łasi się tylko jedno, dzikie "mrauuu..." Sama nie mogę w to uwierzyć ponieważ, większość olejków pod prysznic jakie miałam okazje stosować z automatu lądowała w koszu i to już po pierwszym zastosowaniu. Polecane przez blogerki olejki zapychały pory mojej skóry a film jaki zostawał był obrzydliwie lepki. Wychodząc z pod prysznica miałam wrażenie,że skóra zamiast odświeżenia doznawała dodatkowego dociążenia a nie był to efekt przeze mnie upragniony. "Olejek" marki Brawa, zdecydowanie różni się od poprzedników - chociażby lepszym i lżejszym składem ale i bardziej skondensowanym działaniem :) 

NATURAL SHOWER OIL - CEDAR WOOD / BARWA, naturalne kosmetykiProdukt ma lejącą i bardziej olejkowatą formułę od typowego żelu, jest ona na tyle wygodna, że nie spływa z dłoni a sama aplikacja jest niezwykle łatwa i przyjemna. W kontakcie z wodą Cedar wood przemienia się w lekką i puszystą piankę, standardową dla produktów naturalnych.

NATURAL SHOWER OIL - CEDAR WOOD / BARWA, naturalne kosmetyki

Skóra już w czasie nanoszenia doznaje przyjemnego rozpieszczenia, olejek doskonale nawilża skórę, odżywia ją i napina. Spłukiwanie nie wymaga problemów, skóra jest odświeżona, czysta, ale też prezentuje się zdrowo, jest rozświetlona i niezwykłe gładka.  Oprócz doznań wizualnych, olejek rozpieszcza swym aromatem. Jako zwolenniczka "męskich" woni nie mogłam przejść obojętnie obok cedrowych akordów - ziemnych, drzewiastych ale jednocześnie słodkich. Szlachetne drzewo a właściwie jego aromat znano już w starożytności, dawni przedwieczni wierzyli w jego zbawienną moc i mimo, iż nie stosuję go do kontaktów z innymi światami, zdecydowanie potwierdzam, że wpływa kojąco na zmęczenie, relaksuje a nawet powoli ujarzmia moją bezsenność.

NATURAL SHOWER OIL - CEDAR WOOD / BARWA, naturalne kosmetykiNie byłabym sobą gdybym na koniec nie wspomniała  o składnikach, w recepturze znajdziemy sporo nawilżaczy m.in. olej ze słodkich migdałów, oliwę z oliwek, witaminę E. Barwa stanęła na wysokości zadania i przemyślała skład tak, aby ograniczyć substancję szkodliwe do maximum.  W składzie nie znajdziemy też związków pochodzenia zwierzęcego.
Olea Europaea Fruit Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, MIPA–Laureth Sulfate, Laureth-4, Cocamide DEA,Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Parfum, Tocopheryl Acetate, Aqua, Propylene Glycol, Cedrus Atlantica Bark Extract, Alpha-Isomethyl Ionone, Linalool, Limonene.
Wydajność ogromna w ciągu miesiąca i naprawdę intensywnego stosowania zużyłam mniej niż połowę 440ml butli. Cena to 53,40zł - dostaniecie go w niedawno odkrytym przeze mnie sklepie Hipoalergiczny24.




KURACJA LIFTINGUJĄCA,UJĘDRNIAJĄCA I MODELUJĄCA DO BIUSTU/ DERMO FUTURE PRECISION
Możecie wierzyć lub nie, ale dotychczas biust był jedyną częścią ciała w której właściwa pielęgnacja zaczynała się na kąpieli i kończyła na doborze odpowiedniej do okoliczności bielizny. Jeśli chodzi o piersi wprawdzie nie mam powodów do narzekań, ale nadchodząca głośnymi krokami  trzydziestka daje mi do zrozumienia, że pora zmienić pielęgnację aby przy ewentualnej 50tce, nadal nie przeklinać wszechobecnej grawitacji :) Dlatego na początku czerwca przeczesałam internet wzdłuż i wszerz i natknęłam się na pochlebne opinie o kuracjach DFP. Zapragnęłam testów i wiecie co? Jestem zszokowana jak takie niepozorne saszetki mogą wpłynąć na jakość skóry. Szczerze nie oczekiwałam po nich zbyt wiele - zaledwie dobrego nawilżenia a  otrzymałam świetny peeling (niezłe zdzieraki), faktycznie turbo nawilżenie, wygładzenie i mega zagęszczenie skóry. Piersi naprawdę nabrały sprężystości, są jędrne, uniesione i prezentują się znacznie lepiej. Peeling  należy do przyjemnych zdzieraków, należy aplikować go na wilgotną skórę biustu oraz dekoltu, delikatnie masować a następnie spłukać letnią wodą. Po delikatnym osuszeniu skóry należy zaaplikować maskę ujędrniającą lub liftingującą (ich aromaty są obłędne) i wykonać kolistymi ruchami masaż trwający ok. 2 minuty. Nadmiar jaki pozostał na skórze należy zostawić na skórze do całkowitego wchłonięcia.

KURACJA LIFTINGUJĄCA,UJĘDRNIAJĄCA I MODELUJĄCA DO BIUSTU/ DERMO FUTURE PRECISIONNiezręcznie pisać o tym na blogu zważając na to, że nie wiem z jakim odbiorcą się spotkam, ale sumiennie przetestowałam po 4 saszetki z każdej wersji i jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona. Ideałem byłoby zamieszczenie zdjęć aby pokazać Wam efekt "przed" i "po" ale to chyba oczywiste, że nie posunę się do publicznego obnażania więc wybaczcie ale musicie zaufać mi na słowo :) Maski podejrzewam, że zdobędziecie w aptekach i niektórych drogeriach  sieci Rossmann. Cena jednej saszetki składającej się z peelingu+ maski to koszt ok. 4,80-5zł. 
O składnikach przeczytacie tutaj: ZIELONA, POMARAŃCZOWA.




KONCENTRAT CYNAMONOWO - KOFEINOWY / BINGOSPA
Produkt podejrzewam, dosyć znany w urodowej blogosferze największy prym wiódł w rejonach wiosny 2016r. teraz troszeczkę i nie słusznie zapomniany ponownie trafił do mojej łazienki :) Dla tych którzy nie poznają wyjaśniam - koncentrat jest kosmetykiem do wykonywania domowych zabiegów body wrappingu (owijania folią wybranych partii ciała dla wzmocnienia efektu preparatu).
Taki zabieg ma na celu szybką redukcję podskórnej tkanki tłuszczowej, wyzbycia się nadmiaru wody oraz przyśpieszenia metabolizmu. 

KONCENTRAT CYNAMONOWO - KOFEINOWY / BINGOSPA

Koncentrat jest mieszanką najskuteczniejszych aktywnych substancji odpowiedzialnych za redukcję wody oraz utraty niechcianych centymetrów, znajdziemy w nim maksymalną ilość olejków: cynamonowego, pomarańczowego, goździkowego oraz kofeiny i czekolady Produkt ma działanie silnie rozgrzewające, potrafi podrażnić skórę i wywołać silną reakcję alergiczną, dlatego przed rozpoczęciem nakładania go na większe partię ciała należy bezwzględnie wykonać próbę alergiczną. Kiedy próba alergiczna jest już za nami, a my jesteśmy pewni, że za chwilę chcemy poddać się silnie masochistycznej torturze musimy postępować według zaleceń producenta. Pierwsze użycie (niewielka ilość koncentratu) musi zostać wykonane na suchej cerze, która nie została poddana zabiegom depilacji, silnego opalania, peelingu przez okres minimum 24h. Drugi zabieg może zostać wykonany godzinę po kąpieli, lecz nie wcześniej - woda wzmacnia działanie, ale co za tym idzie również potęguję efekt rozgrzania a nawet pieczenia. Zaczerwienienie oraz efekt rozgrzania to normalne zjawisko jakie towarzyszy body wrappingowi, należy jednak pamiętać, że każda skóra reaguje inaczej i to co było normą u przyjaciółki u nas może okazać się próbą nie do przejścia. Należy obserwować ciało i jeśli wewnętrzny głos podpowiada:"nie dam rady" to bezwzględnie mu zaufać i pozbyć się preparatu ścierając go np. ręcznikiem (odradzam wodę gdyż potęguje pieczenie). Jeśli jednak nasza skóra reaguje dobrze, czas zabiegu można wydłużać do 15 minut, następnie do 25, później 35 itd. ale nie przekraczając umownych 45 :)
Wracając do danych technicznych cynamonowo-kofeinowe cudo zamknięte jest w plastikowym i solidnym pojemniczku z przezroczystego plastiku. Na opakowaniu widnieją szczegółowe informacje dotyczące sposobu użycia a także samego składu. W środku znajdujemy maź a właściwie niezwykle aromatyczną galaretkę. Ta galaretka tak naprawdę przybiera postać lodowatego puddingu który dopiero w kontakcie ze skórą zamienia się w miotacz ognia.  

KONCENTRAT CYNAMONOWO - KOFEINOWY / BINGOSPA
Nie ukrywam, pierwsze użycie to poezja zbliżona do posypywania świeżej rany solą lub kwaskiem cytrynowym, a zawinięcie owego koncentratu w folię to jak spacer po najgłębszych czeluściach Tartaru i to na bosaka. Jest ciężko, nie powiem... ale warto, po pierwszym użyciu skóra dostaję wybitnego naprężenia i wygładzenia. Przy trzecim użyciu obwód uda zmniejsza się o ok 1,5cm. Myślę, że oczywiście najlepszym rozwiązaniem są ćwiczenia i rozsądna dieta ale taki koncentrat to idealne rozwiązanie dla  tych którzy chcą wyglądać smuklej na niezpalanowej uroczystości a na przygotowanie mają np. tydzień. Z tego co rozmawiałam z kumpelami które stosują ten produkt dłużej - świetnie radzi sobie z pomarańczową skórką a najlepsze efekty można uzyskać po 2 miesiącach systematycznego używania. 
Poniżej zamieszczam skład:
Aqua. TEA. Citrus Aurantium Dulcis (orange) Oil, Acrylates/Steareth-20 Mathacrylate Copolymer, Corbomer., Caffeine, Propylene Glycol, Cinnamomum eylanicum, Eugenia Caryophylus,Capsicum Frutescens, Sodium Benzoate, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Linalol, Limonene, Cinnamal, Eugenol, CI15985, CI19140, CL16185.
Znajdziecie go głównie w internetowych drogeriach. Swój zakupiłam na stronie E-kobieca 26zł/250ml.


NATURALNY OLEJEK DO PIELĘGNACJI CIAŁA-KOKOS+MIGDAŁ/COSNATURE
Zostajemy w tematyce pielęgnacji ciała. Jak zdążyłam wspomnieć moja cera do niedawna nie tolerowała olejków, niestety przesądziły o tym złe doświadczenia z tymi "drogeryjnymi" które jak odkryłam po latach składem bardziej przypominały te rafinowane i spożywcze niż produkty o właściwościach pielęgnacyjnych. W ubiegłym roku po dosyć zadowalających testach pierniczkowego Nacomi, postanowiłam pójść dalej i zdecydować się na przetestowanie kolejnej propozycji, tym razem marki która powoli skrada me serca a mowa o Cosnature. Niemiecka marka wkracza powoli na polski rynek ale robi to zdecydowanie w dobrym stylu bo oferuję produkty o doskonałych składach, ciekawych konsystencjach i jeszcze lepszej cenie. Tym razem do testów zabrałam migdałowo-kokosowe cudo. 

NATURALNY OLEJEK DO PIELĘGNACJI CIAŁA-KOKOS+MIGDAŁ/COSNATURE

Skład mnie zachęcił, opakowanie kupiło a sam zapach sprawił, że nie było mowy o zwlekaniu z rozpoczęciem stosowania. Butla niezwykle wygodna, dozownik o zadowalającym otworze, konsystencja typowa dla gatunku, aplikacja bezproblemowa i niezwykle przyjemna. Zapach słodki, ale z roślinno-korzenną nutą, nie przesłodzony dla mnie to naturalny kokos wzbogacony aromatem marcepanowym - wow! Można się zakochać do tego tak bezproblemowo rozprowadza się na skórze, nie jest tłusty, nie pozostawia lepkiego filmu, wchłania się dosyć szybko. Doskonale spisuje się do masażu ciała, ale też jako zabezpieczenie bardziej wymagających stref. Najlepiej sprawdza się nakładany zaraz po kąpieli, a jeśli macie mało czasu , lub nie w głowie Wam mozolna pielęgnacja sugeruje dodać kilka kropel do wanny pełnej piany. Dzięki temu skóra od razu zostanie rozpieszczona a niepowtarzalny aromat wypełni całą łazienkę.

NATURALNY OLEJEK DO PIELĘGNACJI CIAŁA-KOKOS+MIGDAŁ/COSNATURE

Jeśli to Was jeszcze nie przekonało, spójrzcie na skład:
Helianthus Annuus Seed Oil, Dicaprylyl Ether, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Cocos Nucifera Oil , Persea Gratissima Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Calendula Officinalis Flower Extract, Parfum, Tocopherol, Linalool, Limonene, Coumarin, Benzyl Alcohol
Alchemicznie doskonała mieszanka olejków zawiera w sobie słodkie migdały, kokosa, awokado, jojobę, nasiona słonecznika i nagietka. 
Nie powinno więc nikogo zdziwić, ze skóra po jego zastosowaniu doznaję niespotykanego ukojenia, jest odżywiona i niespotykanie gładka. Olejek dobrze spisuje się na stany zapalne i poparzenia słoneczne. Doskonale spisuje się na przesuszone acetonem skórki, pięknie zmiękcza i regeneruje naskórek. Poprawia elastyczność i napięcie skóry. Szczerze polecam! Cena 30zł/100ml. Dostępna m.in. w Hebe, Drogerii Pigment, BioBeauty.

*Kosmetyki Cosnature to produkty przyjazne dla Wegetarian, mają certyfikaty eco oraz nie są testowane na zwierzakach.


COFFEINE SHAMPOO - ORGANICS BEAUTY / O'RIGHT 
Ostatnio dzięki uprzejmości Michała z Twoje Źródło Urody  miałam okazję stosować szampon marki która w sposób oryginalny i totalnie niebanalny ugryzła temat eco. Marka oparła swoje działania na koncepcji "cradle do cradle" czyli  produkcji która skupia się m.in na produkcji bezodpadowej. Brzmi nadal zawile? Już wyjaśniam  O'right używa składników nieszkodliwych, które są jednocześnie składnikami pokarmowymi krążącymi w ekosystemach, składników biologicznych  które są materiałem organicznym czyli  np. porzucone gdzieś na bezdrożach mogą wniknąć w warstwy ziemi i stać się pożywką dla gleby i mikroorganizmów w niej żyjących. Brzmi to niewiarygodnie ale podobno działa, w chwili kiedy zużyję szampon bez obaw "posadzę"swoją butlę ( stworzoną w 100% ze sprasowanych fusów kawy) w ogromnej donicy w ogrodzie i dam znać jak przebiega proces użyźniania :)  Każda taka butla zawiera podobno nasionko kawy które w sprzyjających warunkach wypuszcza kiełki już po paru tygodniach a po minimum roku czasu ma przemienić się w mały kawowy krzaczek. 

COFFEINE SHAMPOO - ORGANICS BEAUTY / O'RIGHT

Wracając jednak do zawartości bo ona również zaskakuje producenci dzięki nowoczesnym technologiom opartych na ultradźwiękach  pozyskali  skondensowane ekstrakty z naturalnej kawy i uzyskali kofeinę najwyższej jakości bez chemicznych wspomagaczy. 

COFFEINE SHAMPOO - ORGANICS BEAUTY / O'RIGHT

Szampon ma idealną konsystencję w kolorze bliżej nie określonym - przezroczysta brązowo-szara glinka? Pozostawmy kolorystykę na tym pułapie i przejdźmy dalej woń mnie totalnie zaskoczyła bowiem spodziewałam się uderzającej dawki porannego espresso i znowu zostałam zaskoczona, zapach praktycznie niewyczuwalny, bardzo delikatny, świeży, delikatnie herbaciany... określiłabym go typowym dla naturalnych i hipoalergicznych kosmetyków. 

Szampon stosujemy jak w przypadku zwyczajnych drogeryjnych, nakładamy na zwilżone włosy i masujemy. Kofeinowe cudo pieni się niezwykle dobrze, nie szczypie w oczy i bardzo dobrze się spłukuje. Skóra głowy zostaje porządnie oczyszczona, a włosy same w sobie sprawiają wrażenie jakby mocniejszych - sztywniejszych. Sztywność ustępuję wraz z wysuszeniem, włosy nabierają blasku (szczególnie dobrze widać to na włosach ciemnych) i nietypowej sypkości. Jak zapewne orientujecie się moje włosy są z natury grube i dosyć ciężkie, skóra głowy natomiast wrażliwa i sucha. Nigdy nie cierpiałam z powodu przetłuszczającego się skalpu czy łupieżu. Szampon mam wrażenie jeszcze lepiej oczyścił skórę i sprawił, że czułam niespotykaną świeżość nawet przy dużym wysiłku fizycznym w upalne dni. Dodatkowo włosy nie elektryzują się, są ładnie uniesione od nasady i nie sprawiają problemów z rozczesywaniem. Po 4 tygodniach zauważyłam, może nie tyle wzrost co zdecydowanie zwiększoną elastyczność i mniejszy stopień wypadalności. 


W składzie znajdziemy aż 97.02% naturalnych składników aktywnych, liczne ekstrakty roślinne, naturalne olejki, ekstrakt: z kofeiny, dymnicy lekarskiej, liści wierzby, wiązówki błotnej. Dla zainteresowanych szczegółowym składem zamieszczam poniższe zdjęcie :)

Szampony w zależności o rodzaju ( nawilżający, dodający objętości itp) oraz pojemności nabędziemy w cenie od 43zł do 119zł. Po więcej informacji zapraszam do sklepu NaturalnieToTu.



ODŻYWKA DO WŁOSÓW SUCHYCH W SPRAYU Z ALOESEM / URTEKRAM
Zostajemy w tematyce pielęgnacji włosów. Tym razem sięgnęłam po duński produkt vegański (nawet nie testowany na zwierzętach) i totalnie naturalny. Odżywka w sprayu dedykowana jest włosom każdego rodzaju które potrzebują kompleksowego  odżywienia i wygładzenia. Idealnie spiszę się na włosach zniszczonych, farbowanych, rozjaśnianych lub intensywnie przesuszonych działaniem morskiej wody czy kąpieli słonecznych. 

ODŻYWKA DO WŁOSÓW SUCHYCH W SPRAYU Z ALOESEM / URTEKRAM

Ze względu na misternie opracowany skład będą idealnym rozwiązaniem dla alergików, atopowców, dzieci a nawet astmatyków. Wszystko za sprawą składu który jest naprawdę krótki i prosty. Znajdziemy w nim  sok z aloesu, olejek pomarańczowy, glicerynę, ekstrakty z melisy, mięty, buraka oraz kory magnolii. Warto zaznaczyć, że wszystkie pochodzą z  kontrolowanych upraw ekologicznych.

ODŻYWKA DO WŁOSÓW SUCHYCH W SPRAYU Z ALOESEM / URTEKRAMNapiszę uczciwie, odżywka nie pachnie obłędnie, czuć, że jest to naturalny produkt bez chemicznych aromatycznych wspomagaczy, ale działa obłędnie. Wodnista i bardzo lekka konsystencja nie zapowiadała, że będzie to tak obłędny koktajl dla włosów. Aplikator nie stwarza problemów, nie zacina się i rozpyla równomiernie zawsze taką samą ilość płynu. 

Produkt nakładam na umyte i osuszone ręcznikiem włosy,  z odległości wyprostowanej ręki rozpylam obficie na włosach ( przy skalpie jedna pompka, idąc w dół większa ilość). Włosy już po samej aplikacji nabierają niesamowitego błysku, po lekkim podsuszeniu proces rozczesywania jest znacznie ułatwiony, zero splątań czy mikrokołtuników. Po całkowitym wysuszeniu zaznając obłędnej miękkości, wyrazistego blasku, są gładkie, nawilżone i niezwykle sprężyste. Zdecydowanie łatwiej je układać. Rozczesywanie jest przyjemnością o zdejmowaniu ściąganiu nawet "silikonowych" sprężynek nie wspomnę. Odzywka nie obciąża włosów, nie wpływa na ich szybsze przetłuszczanie czy efekt "oklapnięcia". Prawdziwa magia i to w całości naturalna. Na koniec dodam, że spray jest  bardzo wydajny, po 4 tygodniach i naprawdę intensywnego użytkowania nadal cieszę się połową butli :) 
ODŻYWKA DO WŁOSÓW SUCHYCH W SPRAYU Z ALOESEM / URTEKRAM

Producent wspomina o korzystnym- ochronnym działaniu przed ciepłem i utratą kolorów, dlatego od paru dni stosuje go  na wysuszone włosy na same końcówki, ładnie je zabezpiecza i sprawia, że tak szybko nie ulegają "skrętom" po ułożeniu fryzury. Naprawdę polecam tym bardziej, że cena to 23,80zł/250ml. Uprzedzając pytania, znajdziecie go w Hipoalergiczny24.


MAGIC TANGLE DEFINER / INTERVION
Szczotka trafiła do mnie z upominków na spotkaniu blogerskim organizowanym przez Czarnulkę i KiciaMakeUp. Przez blisko 3 miesiące przeleżała w szufladzie z zapasami, nie sięgałam do niej bo nie wróżyłam nam wspólnej przyszłości. Niestety los chciał, że zostawiłam w pracy mojego złotego TT a ulubiona MICHEL MERCIER została u rodziców. Z braku szczotek sięgnęłam po Intervion-a i nie uwierzycie, ale przepadłam. 

MAGIC TANGLE DEFINER / INTERVION



Świetnie leży w dłoni, jest lekka, grzebyki są bardzo gęste i zdecydowanie bardziej sprężyste niż w przypadku dotychczasowych ulubienic. 4-poziomowe długości szpilek radzą sobie z każdym splątaniem, nie wyrywają a delikatnie rozczesują każde kłopotliwe - mikrokołtuniki. Każda szpila zakończona jest kuleczką z tworzywa sztucznego, najdłużej wysunięte z nich masują skórę głowy pobudzając jej ukrwienie, co niewątpliwie ma wpływ na regenerację i odnowę cebulek. Szczotka cudownie i w sposób błyskawiczny rozdziela pasma, sprawia, że włosy są dokładnie rozczesane, nie plączą się tak w ciągu dnia a na samym gadżecie zostaje zdecydowanie mniej kosmków. 

MAGIC TANGLE DEFINER / INTERVION



Szczotka wykonana jest z delikatniejszego plastiku niż TT, nie wpływało jednak zupełnie na jej użytkowanie. Wielokrotnie spadła z komody na drewnianą podłogę i nie doznała żadnego uszczerbku. Muszę też zaznaczyć, że podobnie jak w przypadku kompaktowej wersji Teezera, MTD wydaje bardzo charakterystyczny dźwięk, który nie wiem jak innym ale mi bardzo odpowiada bo wprawia mnie w błogą relaksację :) MagicTangleDefiner służy mi od blisko 2 miesięcy i póki co jest najczęściej wybieraną przeze mnie szczotką. Jeśli będziecie miały okazję jej użyć to szczerze zachęcam - cena to w zależności od miejsca 23-25 zł.





ZGRZEBŁO - PRZYRZĄD DO CZYSZCZENIA SZCZOTEK
Skoro wspominam powyżej o szczotce nie może zabraknąć gadżetu który ostatnimi czasy ratuje mój włosowy żywot. Mowa o zgrzeble czyli gadżecie dzięki któremu nasze włosowe czesadła zostają dokładniej oczyszczone. 

ZGRZEBŁO - PRZYRZĄD DO CZYSZCZENIA SZCZOTEK

Niewielkich rozmiarów, niepozorne grabki z drucianym wykończeniem w literkę "V". Jak widać na poniższym zdjęciu każdy druciak zagięty jest do dołu, tak aby dokładniej zbierał wszelkie zanieczyszczenia i dokładniej wybierał włosy ze szczotek. 

ZGRZEBŁO - PRZYRZĄD DO CZYSZCZENIA SZCZOTEK

Zgrzebło w pierwszej kolejności zaprojektowane zostało z myślą o szczotkach naturalnych np. z sierści dzika. Ja owej nie używałam i nie zamierzam stosować, ale testuję i namiętnie czyszczę nim wszelkie wydania plastikowe i nie narzekam. Trzeba jedynie uważać aby nie spowodować znaczących zarysowań w tworzywie sztucznym.

ZGRZEBŁO - PRZYRZĄD DO CZYSZCZENIA SZCZOTEK

Gadżet pochodzi z Rossmannowskiej serii For Your Beauty i kosztował ok 7 zł. 






NATURALNE PRZECIWZMARSZCZKOWE, MULTIWITAMINOWE SERUM Z ROKIETNIKIEM/ COSNATURE
Opisywałam już ciało, włosy,  nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała też o produkcie do twarzy. Wraz z cudownym olejkiem przybyło do mnie rokietnikowe serum do twarzy.

NATURALNE PRZECIWZMARSZCZKOWE, MULTIWITAMINOWE SERUM Z ROKIETNIKIEM/ COSNATURE

O zbawienniej mocy tej roślinki przekonałam się jeszcze w czasach licealnych , kiedy to moja skóra przeszła pierwsze drastyczne poparzenie słoneczne  a rokietnik złagodził wszelkiego rodzaju pieczenie i sprawił, że przestałam dosyć szybko odczuwać dyskomfort.
O mojej wielkiej ciągotce do tej marki pisałam powyżej , więc nie będę Was zanudzać powtarzaniem. Napiszę tylko, że podobnie jak w przypadku migdała z kokosem, serum  ma rewelacyjny skład: 
Aqua, Alcohol,  Glycerin,  Coco-Caprylate/Caprate,  Caprylic/Capric Triglyceride,  Simmondsia Chinensis Seed Oil,  Butyrospermum Parkii But Ter,  Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil,  Xanthan Gum, Sodium Hyaluronate,  Ubiquinone,  Phy Tic Acid, Citric Acid,  Parfum, Citral, Limonene,  Linalool,  Sodium Benzoate
Jak widzicie bez parabenów, bez gikolu, sztucznych barwników , silikonów, PEGów, SLSów, składników modyfikowanych(GMO), nie wiedzę w nim nawet Phenoxyethanolu. Trochę niepokojąco wygląda alkohol na drugim miejscu w składzie ale bez obaw, inne bogate składniki nie pozwalają mi odczuć jego "wysokiej" pozycji. Mam tu na myśli przywoływany już wielokrotnie olej z rokietnika, , masło shea, Tocopherol (Witaminę E), Koenzym Q10( m.in.kwas linoowy+białka) i olejek jojoba. 

NATURALNE PRZECIWZMARSZCZKOWE, MULTIWITAMINOWE SERUM Z ROKIETNIKIEM/ COSNATURE
Serum doskonale łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia. Wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, poprawia ukrwienie,strukturę oraz elastyczność skóry. Wspaniale nawilża (hamuje TEWL -transepidermalną utratę wody) i to bez efektu obciążenia czy przytkania porów. Krem działa jak naturalny filtr słoneczny spokojnie można określić go mianem parasola ochronny przeciwsłonecznej (anty-UV). Produkt przebadany dermatologicznie, posiada fizjologiczne pH i jest całkowicie hypoalergiczny, może być stosowany przez Vegan.

NATURALNE PRZECIWZMARSZCZKOWE, MULTIWITAMINOWE SERUM Z ROKIETNIKIEM/ COSNATURE




Serum ma piękny naturalny zapach i przyjemną konsystencję standardowa dla lekkiego kremu na bazie wody. Doskonale rozprowadza się po twarzy. Osobiście najprzyjemniej współgra ono z moim ukochanym tonikiem kofeinowym. Mam wrażenie jakby serum błyskawicznie wtapiało się w skórę i dawało natychmiastowy efekt dogłębnego nawilżenia i lekkiego zabezpieczenia, bez nieprzyjemnego uczucia lepkiego filmu. 

NATURALNE PRZECIWZMARSZCZKOWE, MULTIWITAMINOWE SERUM Z ROKIETNIKIEM/ COSNATURE

 Serum stosowane systematycznie wpływa korzystnie na poprawę wyglądu cery (nabiera zdrowego kolorytu) i zagęszczenia skóry. Jeśli chodzi o głębokie zmarszczki mimiczne, nie oszukujmy się, krem nie zadziała jak magiczna różdżka photoshopa, ale pięknie nawilży, wtopi się i zmiękczy skórę w istniejących już ryskach. 
Bardzo polubiłam to serum i z przyjemnością stosuję go nawet pod moje wrażliwe oczy. Produkt dobrze spisuję się zarówno nakładany rano pod makijaż (cięższe podkłady i minerały) jak i wieczorem. Myślę, że będzie idealny dla posiadaczek cery zarówno suchej, normalnej jak i mieszanej. 
NATURALNE PRZECIWZMARSZCZKOWE, MULTIWITAMINOWE SERUM Z ROKIETNIKIEM/ COSNATURE

Serum dostaniecie w wielu drogeriach internetowych m.in w Triny, Kosmetyki naturalne itp. Cena w zależności od miejsca waha się między 26-28zł. :)


I to już moi Kochani koniec produktów jakie miałam okazję stosować przez ostatnie tygodnie. Nie wiem czy "szybkie recenzje" to coś co przypadnie Wam do gustu, ale ostatnimi czasy stosuję naprawdę wiele produktów i chce Wam chociaż na szybko przemycać informacje na temat moich kosmetycznych hiciorów. Jeśli seria spotka się z Waszą aprobatą zamierzam ją kontynuować i na stałe wprowadzić na bloga :) 


Ściskam:*
_____________________________________________________________________
***Jutro zajrzyjcie na moje social media będzie bardzo kolorowe, letnie rozdanie :) 
Czytaj dalej »

17.07.2017

LITRY JADU - #PRYWATNIE O BLOGOSFERZE

Moi Kochani, 
Dzisiejszy post miał zupełnie inaczej wyglądać, czekała na Was recenzja pewnego zagranicznego (jeszcze) produktu ale zważając na to co dzieje się w blogerskim świecie nie mogę przejść obok sprawy obojętnie.



Od paru dni trwa nagonka na "SOS" ( nie zamierzam powielac tematu, nie jest to mój tekst i nie będę ponosiła za niego odpowiedzialności ale dla nie-wtajemniczonych sugeruję zajrzeć do wpisu Rupieciarni). Każdy ma swoje zdanie, jedni negują, drudzy bronią, od zawsze tak było i będzie, że w tłumie znajdziemy zwolenników i przeciwników. Nie podoba mi się jednak fakt podwieszania, komentowania i na siłę wciskania innym swoich racji. Mam na myśli  osoby które widząc post Rudej, domagają się kolejnego SHITSZTORMU  łapią swymi mackami zagadnienie i wyciskają najgorsze fekalia  aby rozruszać licznik swojego miejsca w sieci. 
Czy na tym polega bloggowanie?  Aby kraść pomysły, aby żerować na odwadze lub głupocie innych? Aby przytaczać czyjeś słowa, zgapiać i wchodzić w tą samą skórę? Czasami mam wrażenie, że ludzie postradali zmysły, nie kierują się żadnym systemem wartości, nie liczy się z tym co dany człowiek czuję... liczą się staty, UU i złote monety.  Jakby tego było mało całość musi zostać przyprószona jak u Magdy Gessler pierzynką chamstwa i pseudo pewności siebie (jestem zmuszona podkreślić PSEUDO) ponieważ w większości przypadków to tylko poza, wspaniała rama która widnieje tylko na pokaz medialnego świata.  
Patrząc na całą sytuację mam jedno skojarzenie, scenę z mojego ulubionego filmu (książki) w którym postać grana przez Edwarda Nortona wypowiada słowa:

Jesteśmy niewolnikami w białych koszulach. Reklamy zmuszają nas do pogoni za samochodami i ciuchami. Wykonujemy prace, których nienawidzimy, aby kupić niepotrzebne nam gówno. Jesteśmy średnimi dziećmi historii. Nie mamy celu ani miejsca. Nie mamy wielkiej wojny, wielkiej depresji. Naszą wielką wojną jest wojna duchowa. Naszą wielką depresją jest życie. Zostaliśmy wychowani w duchu telewizji, wierząc, że pewnego dnia będziemy milionerami, bogami ekranu. Ale tak się nie stanie. Powoli to sobie uświadamiamy. I jesteśmy bardzo, bardzo wkurzeni.


Blogerzy też są wkurzeni, szczególnie kiedy widzą niepowodzenia, albo wróć... własny stan zawieszenia i sukces innych. Boli, bo pragnienia przewyższają a możliwości nadal blokują "betonowe" social buty. Bloggosfera to miejsce w którym większość (ale na szczęście nie wszyscy) przesiąkła toksyną, siedzi w oparach jadu, próbuje skłócać otoczenie albo robić z siebie ofiarę. Kopać dołki i podpierdalać do innych, bawić się niczym dzieci w sklejanie i photoshopowanie prtscrenów, modyfikację rozmów i zabawę w po trupach do celu. Klany które się nie lubią oficjalnie (te akurat mega szanuję za konsekwencję) i te które smarują sobie tyłki a gdy przychodzi co do czego tulą się w geście braterstwa i  sprawiają wrażenie jakby przyjaźń własnie wkroczyła na znacznie wyższy level. Obłuda, obłuda i jeszcze raz fejk. Mensa wykazuje u mnie wysoki poziom IQ a jednak nie jestem w stanie tego ogarnąć. Bo jak wytłumaczyć kogoś kto fałszem otula się jak zdobną chustą, eksponując ją w każdy możliwy sposób z uśmiechem na ustach... Słabe, naprawdę tanie i bez klasy.

Twórcy internetu wielokrotnie, powielają treści, szczególnie gdy temat "chwycił". Robią to bezmyślnie, traktują dany adres bloga jak zwyczajną stronę, nikt nie myśli o tym, że za każdym wpisem stoi inna żywa osoba która w zależności od wychowania i innych czynników kulturowych w okresie dojrzewania, literatury może muzyki jest bardziej lub mniej uwrażliwiona. Skupiamy się na cyfrach, nie żywych istotach... Nie ponosimy odpowiedzialności za teksty, za słowa - "łatwo przyszło, łatwo poszło" a tak naprawdę nie wiemy kto w danej chwili trafia do nas, a w sumie do kogo my trafimy w danej chwili... może jest to czyjaś matka, dziecko, osoba z zaburzeniami depresyjnymi a może rówieśnik lub szef głównego bohatera tekstu - życie bywa ciężkie więc nie dopieprzajmy innym tylko dlatego aby przez moment pobrylować w medialnym światku. Zajmijmy się sobą, jeśli ktoś nam nie odpowiada zrezygnujmy z tych kontaktów, nie róbmy publicznej dramy, cały świat nie musi Ci współczuć lub gratulować. Spokój w głowach  to najlepsze lekarstwo na każdą bolączkę :) 
Na koniec ostatni cytat:
W samolotach wszystko jest jednorazowe, ludzie też. Tacy jednorazowi przyjaciele

Róbmy wszystko, aby to co sobą reprezentujemy, było spójne z nami, aby nasze otoczenie nie przypominały wnętrza "samolotu", może dzięki temu unikniemy kolejnej katastrofy a czytelnicy nie będą musieli wpadać do Ciebie okazjonalnie i to tylko wtedy gdy  zamierzasz spuścić ryzykancki lincz.



***Czytelniku, jeśli czytając to choć raz zastanowiłeś się czy tekst nie jest o Tobie, zastanów się nad sobą. Może to pora zacząć traktować innych tak jakbyś sam chciał być potraktowany.


Oryginalności w tekstach i większego dystansu do świata Wam życzę. Dobrej Nocy.
Buźka!
Czytaj dalej »

10.07.2017

KOREAŃSKI DEMAKIJAŻ /SKIN79


Witajcie Kochani,
Niedawno mieliście okazję poznać mojego drogeryjnego faworyta w dziedzinie miceli. Wiem, że dla osób z cerą problematyczną, tłustą czy mieszaną micel + żel to czasami za mało. Dziś polecam produkt azjatycki który w sposób szybki poradzi sobie z unicestwieniem każdego, nawet ciężkiego i długotrwałego make-upu. To co zaczynamy?









 


WERSJA/ TESTOWANY PRODUKT 
YUM YUM CLEANSER LEMON/ SKIN79
SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKI



OD PRODUCENTA 

Nowa linia Natural 98 czerpie swą siłę z bogactw Natury. Wyjątkowa formuła odżywia skórę już na etapie demakijażu. 66% musu o energetyzującym, cytrusowym zapachu to wyciąg z soku cytryny, który pobudza, rozjaśnia, działa kojąco i ściągająco, ma też silne działanie antyoksydacyjne. Zawiera kwas askorbinowy (witamina C), witaminę A, B i PP oraz kwasy organiczne. Wygładza skórę, zmiękcza ją i dezynfekuje. Mus zawiera w sobie 6 ekstraktów roślinnych i aż 15 naturalnych olejów. Doskonale oczyszcza skórę z makijażu i sebum bez konieczności podwójnego mycia twarzy. Ma lekko kwaśne pH 5, nie narusza bariery ochronnej. Polecany do cery poszarzałej, zmęczonej, z plamami pigmentacyjnymi. Sprawdzi się przy cerze tłustej a także przy skórze z aktywnymi naczynkami. * Yum Yum Cleanser najlepiej przechowywać w chłodnym pomieszczeniu.

SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKI







SKŁAD  
SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKINie wiem czy też to dostrzegacie, ale mam wrażenie, że od kiedy Skin79 zmienił swoje logo to kosmetyki również polepszyły się w składzie - dostrzegam w nich zwiększoną ilość substancji naturalnych. Cytrynowa wersja czyścika zawiera w sobie ekstrakt z nasion łzawicy (chiński jęczmień perłowy), 15 olejków m.in. - Yuzu, arganowy, eukaliptusowy, geraniowy, rumiankowy, słonecznikowy, bazyliowy, limonkowy, z pestek pomarańczy z kamelii japońskiej, jagodlinu wonnego oraz 6 ekstraktów roślinnych z aloesu, bergamotki, eukaliptusa, forsycji, frezji, rozmarynu... Warto wspomnieć, że 66% stanowi wyciąg soku z cytryny.

SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKI


OPAKOWANIE   
Yum Yum Cleanser trafia do nas w sztywnym tekturowym kartoniku, jego szata graficzna powala, designerskie wzornictwo, ciekawe fonty i nie banalne rysunki prezentują się doskonale pudełeczko przyciąga uwagę i krzyczy "weź mnie ze sobą do domu".

SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKIGdyby jednak nie przekonał Was tekturowy garniturek polecam zajrzeć do środka. W boxie znajdziecie duży słoiczek wykonany z grubego solidnego plastiku. Zamykany jest na metalowe uchwyty bardzo charakterystyczne dla spiżarkowych weków. Całość niesamowicie cieszy oko, jest wygodna i niezwykle higieniczna a wszystko za sprawą solidnego i szczelnego domknięcia, nakładki zabezpieczającej oraz szpatułki dzięki której łatwiej nam będzie dozować piankę. Dzięki dystrybutorowi, kosmetyk posiada etykietkę z polskim opisem na którym przeczytamy o specyfikacji YYCL.

SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKI




SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKI



ZAPACH/ KONSYSTENCJA
Aromat energetyzujący, mydlano-limonkowy. Konsystencja to coś co niewątpliwie zaskakuje. Wizualnie-zbity twarożek, w dotyku - puszysta pianka, pod wpływem masażu nabiera gęstości - staje się bardziej kremowa a po dodaniu wody przepoczwarza się w lekką i obfitą pianę. Dosłownie magia!
SKIN79 YUM YUM CLEANSER LEMON AZJATYCKIE KOSMETYKI
 

SPOSÓB UŻYCIA  
Kosmetyk nakładamy na suchą, nie poddaną demakijażowi skórę. Aplikujemy równomiernie wykonując delikatny masaż, następnie zwilżamy dłonie wodą i ponownie masujemy. Pod opuszkami powinna wytworzyć się piana która ładnie rozpuszcza makijaż, oczyszcza cerę z nadmiaru sebum i zanieczyszczeń. Piankę ściągamy wacikiem a pozostałości zmywamy wodą.

SKIN79, YUM YUM CLEANSER LEMON, demakijaż, etapy koreańskiej pielęgnacji, zmywanie czyścikiem, serek w pojemniczku





CENA/DOSTĘPNOŚĆ
79zł/ 100g -SKIN79. Produkt w zależności od miejsca różni się ceną np. w Douglasie kosztuje 82zł.

SKIN79, YUM YUM CLEANSER LEMON, demakijaż, etapy koreańskiej pielęgnacji, zmywanie czyścikiem, serek w pojemniczku




PODSUMOWUJĄC
Czyścik nakładam na twarz zgodnie z wytycznymi producenta. Nabieram na szpatułkę niewielka ilość pianki i rozprowadzam ją kolistymi ruchami po twarzy. W chwili zwilżenia dłoni treściwa konsystencja zmienia się w puszystą piankę która w trakcie masowania potrafi zwiększyć się dwukrotnie. Polecam więc nabieranie naprawdę malutkiej ilości aby uniknąć kilkunastominutowego opłukiwania (pierwszy raz przeholowałam i dobre 10 minut zajęło mi samo spłukanie twarzy). Zawsze lepiej dołożyć produkt niż przedobrzyć. Cerę mam delikatną, wrażliwą i tak naprawdę wszystko ją albo podrażnia albo zapycha-ot taki defekt Pierwszemu użyciu niestety towarzyszyło delikatne uczucie ściągnięcia, podejrzewam, że było to związane ze zbyt dużą ilością zaaplikowanego kosmetyku na twarz, kolejne podejścia to znacznie zmniejszona dawka a i efekt totalnie zachwycający. Makijaż twarzy zmyty błyskawicznie, cera dokładnie oczyszczona, zero zaczerwienienia, napięcia, przesuszenia czy pieczenia. Cera jest rozświetlona, wygląda zdrowo a w dotyku jest niezwykle gładka. Jeśli chodzi o demakijaż oczu - kosmetyk daje radę, sumiennie oczyszcza włoski z tuszu ale z racji na moje totalnie delikatne oczy - rzęsy i eyeliner zmywam tylko olejem i płynem micelarnym. YYCL świetnie spisuje się też do zmywania filtrów przeciwsłonecznych oraz tłustych oliwek :)

SKIN79, YUM YUM CLEANSER LEMON, demakijaż, etapy koreańskiej pielęgnacji, zmywanie czyścikiem, serek w pojemniczku
Na koniec dodam, że kosmetyk jest testowany dermatologicznie a marka Skin79 nie testuje swoich produktów na zwierzętach.


Wiem, że mus popularny był swojego czasu wśród blogerek, jestem ciekawa czy wpadł już w Wasze dłonie i czy nasze zdanie na jego temat jest podobne. Dajcie znać co myślicie o tego typu konsystencjach do demakijażu :)

Ściskam  

Czytaj dalej »

5.07.2017

#HAUL ZAKUPOWY-NOWOŚCI/LIPIEC 2017


Witajcie Kochani,
Dziś przychodzę do Was z wpisem który tak bardzo lubicie: zakupy, prezenty czyli ogólnie pojęte nowości. Uwaga, uwaga przed Wami mazgoowy #HAUL ZAKUPOWY!

#NOWOŚCI LIPIEC - CZERWIEC 2017

ZACZNIJMY OD PIELĘGNACJI



VIANEK
W moje łapki wpadły tym razem produkty do cery, włosów i dłoni.Nowości marki - maseczki do twarzy - normalizująca ( cera tłusta + normalna) i wzmacniająca (cera naczynkowa). Moja cera jest delikatna, wrażliwa i sucha, szybko ulega zaczerwienieniom. Mam nadzieję,że wersja filetowa ładnie ukoi cerę a zieloną zostawię w pogotowaniu gdy dopadną Lublin fale upałów. Oprócz masek w kolejce do testów czekają: nawilżający szampon do włosów suchych i normalnych (niebieska seria).
oraz normalizujący tonik - wcierka do skóry głowy (zielona wcierka). Krem do rąk z ekstraktem z chmielu wrzuciłam dziś do torby, jutro zaczynam testowanie :)
 


OIL FOR LIFE 
Podczas Targów Beauty Days odkryłam małe naturalne stoisko. Przy wspaniale zaopatrzonej szafie właściciel firmy Oil for Life z ogromną pasją opowiadała o idei swojej marki  ("innowacyjne kosmetyki naturalne w przystępnych cenach"). Z pełną ekscytacją prezentował produkty, wspominał o pochodzeniu składników sposobie aplikacji a także efekcie na skórze. Niebanalne kompozycje zapachowe np. ogórek melon, czy kokosowe maski peel -off to tylko parę propozycji, sama wybrałam peelingi solne (bo z cukrowymi się nie lubię) - EGZOTYCZNY oraz Z CZERWONYCH WINOGRON :) 







BANDI
Zestaw kosmetyków od marki Bandi w skład którego wchodzą: - opalające mleczko do ciała pod prysznic, balsam regenerująco-ochronny z SPF30 , krem intensywnie nawilżający. Mleczko stosuje moja mama - zapach jest niesamowity. Sama sięgnęłam po balsam z spf i jestem zaskoczona bo sprawuje się bardzo przyzwoicie, póki co bez zachwytów, bo za szybko na ekscytacje ale  jestem bardzo zadowolona z efektu, jeśli nadal będzie się spisywał tak dobrze, to zdecydowanie będę go polecać w przyszłości :) Krem czeka w kolejce...






NOVACLEAR
Marka którą poznałam dzięki ZBLOGOWANI. Trzy produkty pielęgnacyjne która doskonale spisują się na skórze wymagającej - suchej, wrazliwej i stale podrażnionej. Żel nie ściąga skóry, krem mimo specyficznej konsystencji spełnia swoje obietnice nad wyraz dobrze natomiast micel dobrze zmywa nawet oczy nie powodując pieczenia. Wprawdzie miałam tylko o nich wspomnieć a  nie przemieniać opis samych produktów w recenzję ale są świetne, kosmetyki zaskoczyły mnie pozytywnie. 







EVELINE
Marka podesłała nam sporą paczkę po zakończonej konferencji MB. Każda z nas otrzymała inną paczuchę, jedni obfitą w kolorówkę inni w pielęgnację. Do mnie trafiła oczywiście wersja ze smarowidełkami :) Moim zdaniem marka ma sporo produktów słabych, a może pisząc bardziej precyzyjnie przeciętnych, które niczym nie wyróżniają się na rynku, trafiają się też perełki które zachwycają i błyskawicznie trafiają do grona ulubieńców ( zajrzyjcie tutaj->  ). Mascary, balsamy do ciała czy tak jak ostatnio odkryłam płyn micelarny to produkty które mogę polecić z czystym sumieniem :) Tym razem w moje ręce wpadł balsam do ciała, maseczka oczyszczająca z aktywnym węglem, krem o żelowej formule, oraz kolejny wyszczuplacz tym razem z kofeiną ( ). 




BALSAM EVELINE MALINA NORDYCKA



PALMER'S
Kokosanka dla ciała i włosów. Maska proteinowa oraz balsam który musiałam już sprawdzić, bardzo przyjemna konsystencja i oryginalny aromat tylko potęgują dobry stopień wygładzenia i nawilżenia :)




COSNATURE
Marka którą odkryłam na jesiennym SOB. Niemiecka firma która stawia na naturę najwyższej jakości. Kosmetyki posiadają certyfikaty NATRUE ( brak sztucznych składników, wazeliby, silikonów, parabenów, PEG-ów, olejów mineralnych, syntetycznych zagęstników, etanoloamin,  SLS,SLES i EDTA). Sa doskonałe dla wegan bowiem nie zawierają substancji pochodzenia zwierzęcego a dodatkowo żaden zwierzak nie ucierpiał ani nie został wciągnięty do testów. O czy jeszcze warto wspomnień? Opakowania są w 100% biodegradowalne a cena  znacząco odbiega od cen "eco"pielęgnacji - oczywiście na korzyść portfela :) Produkty dostać możecie m.in w HEBE :)
Obecnie stosuję Maskę avocado, Serum Rokietnikowe, Kokosowo-migdałowy olejek do masażu oraz masełko z masłem shea ( to już moje drugie opakowanie :) )

COSNATURE NATURALNE KOSMETYKI
COSNATURE NATURALNE KOSMETYKI
COSNATURE NATURALNE KOSMETYKI


SORAYA 
Seria Ideal Beauty to prezenty z Meet Beauty, nie ukrywam już dawno nie stosuję drogeryjnych kremów, ogólnie bardzo wybiórczo stosuje kremy - chyba, że naturalne lub te azjatyckie o dobrym składzie. Nie wiem czy będę ich używać, całkiem możliwe, że powędrują dla Was na rozdanie :)






SORAYA IDEAL BEAUTY












MAMA'S

Marka stworzona na potrzeby przyszłych mam. W ofercie mają sporo specyfików pomagających pielęgnować ciało kobiet w ciąży. Wprawdzie jeszcze nie zamierzam zostać mateczką, rozstępów nie posiadam, ale każdy dobry nawilżacz jest u mnie na wagę złota. Krem do biustu chętnie zastosuję :) O przebiegach testów oczywiście będę Was informowała :)

MAMA'S KREM NA BIUST, KREM NA ROZSTĘPY



LIRENE
Ci którzy czytają mojego bloga lub podglądają mnie na instagramie wiedzą,że serum to podstawa mojej pielęgnacji. Olejowe na noc, wodniste rano pod makijaż. Zazwyczaj wybieram naturalne wersję, ewentualnie te z Holika Holika lub Nature Republic. Nigdy nie stosowałam produktów Lirene do twarzy więc z ogromną ciekawością przetestuje gagatka :)
Multi-regenerujący balsam do ciała z minerały z Morza Martwego - stosuje od paru dni, piękny zapach, przyjemne uczucie nawilżenia- stosuję z przyjemnością, szczególnie w te cieplejsze dni :)

LIRENE C+D SERUM

MINERAŁY Z MORZA MARTWEGO, LIRENE




BIELENDA
Jeśli chodzi o multiwitaminową esencję to nie wiem co myśleć, życie nauczyło mnie zasady: "coś do wszystkiego więc jest do niczego" ale oczywiście nie mogę zakładać niepowodzenia przed użyciem. Na dniach otworzę butlę, przetestuję i pochwalę się Wam swoją opinią :)
Węglowy żel miałam okazję stosować dziś rano, karbonowa czerń produktu całkiem przyjemnie się pieni, nie powoduję ściągnięcia, po jednorazowym użyciu nie mogę napisać nic więcej :)


MULTI ESSENCE BIELENDA

CARBO DTOX, OCZYSZCZANIE WĘGLEM, BIELENDA 


LAB.ONE
Kremy z serii No.1 Hydration - do twarzy na dzień i na noc. O tych produktach słyszałam wiele pozytywnych jak i negatywnych opinii, jako,że nieufne ze mnie stworzenie oczywiście muszę przekonać się na własnej skórze i sama stwierdzić ile dobroci drzemie w tych kosmetykach i czy nie spowodują na mojej cerze szkód. Na wyniki testów musicie jednak poczekać, najpierw czeka mnie wydenkowanie produktów których stosuję obecnie :)





 ALMA K
Czyli kosmetyki mineralne z Morza Martwego. Krem  zawiera masło z nasion kakaowca, regenerujący olejek z dzikiej róży oraz minerały z Morza Martwego. O dziwo nie wyczuwam w nim dzikiej rózy- i dobrze, bo ten aromat powoduje u mnie szczękościsk i odruchy mało sprzyjające.Aromat kremu jest piękny a nawilżenie jakie pozostawia ten krem po wmasowaniu w zachwyca nawet mnie i moją suchą skórę.






TOŁPA
Uwaga będę narzekała, tołpę znam i od kilku lat podchodzę do ich kosmetyków- niestety ilość produktów która się u mnie nie sprawdziła jest prawie 100% przez co dystans do tej marki jest ogromny i szacowałabym go do długości Muru Chińskiego. Od blisko 6 miesięcy sama nie sięgam po "nowości" marki bo wszystko trafia do bubli i muszę martwić się aby zużyć te kosmetyki w jakiś inny, nie zamierzony przez producenta sposób. MB podarowało mi żel do mycia twarzy, żele lubię ale naprawdę, jeśli kosmetyk się nie sprawdzi będzie to moje ostatnie podejście do marki.





L'OREAL
Niedawno w Rossmannie była promocja 2+2 na pielęgnację, z racji tego, że moja mama stosuję już od dawna kremy z serii LASER do cery +50, nabyłam więc dla niej krem do twarzy na dzień+ na noc+ pod oczy, brakowało jednego produkty więc wybrałam serum p/starzeniowe do cery+35 :) Wprawdzie mój wiek dopiero dobija do 30stki, ale nigdy nie wierzyłam w cyferki na opakowaniach. Serum jest mocno wodniste, posiada pipetkę i nakładam go na szyję i dekolt o poranku - jestem zadowolona :)




PIELĘGNACJA WŁOSÓW


WS ACADEMY
Podczas MeetBeauty miałyśmy okazję poznać Andrzeja Wierzbickiego, okazał się przesympatycznym facetem ( ale o tym może innym razem). Oprócz krótkiej rozmowy z połówką Ostrego Cięcia skorzystałyśmy z konsultacji fryzjerskiej w której specjaliści zasugerowali nam odpowiedni rodzaj pielęgnacji, strzyżenie a nawet odcień ;) Według specjalistów powinnam nosić swoje naturalne fale i pożegnać się z prostownicą bo w takich włosach wyglądam podobno najkorzystniej :) Co do koloru zdania były podzielone naturalna czerń, chłodny brąz, siwizna, metaliczny pudrowy fiolet ewentualnie metaliczna mocca. Pomijając kolor każdy z trzech specjalistów był zgodny - włosy wymagają dużej ochrony przeciwsłonecznej i nawilżenia. Polecona została mi seria odzywczo-regenerująca z papają, mango, marakują i keratyną. Na moje potrzeby został stworzony szampon z najbardziej interesującymi mnie składnikami. Wybrałam zapach paczula, chociaż niesamowicie kusił mnie eukaliptus :)






O'RIGHT
Marka która zapragnęła być chyba najbardziej ekologiczną firmą na rynku fryzjerskim. Kosmetyki w swoich składach nie zawierają składników szkodliwych dla środowiska, dodatków chemicznych, takich jak: parabeny, siarczany, ftalany, formaldehyd, pochodna tlenku etylenu, barwniki,wypełniacze (DEA). Marka O’right w swojej ofercie posiada szampony do włosów o pojemności 1000ml, w których w dnie znajduje się ziarenko. Po zużyciu szamponu zakopujemy całą butelkę w ogrodzie. Materiał, z którego jest zrobiona szybko ulega rozkładowi (opakowania pochodzą w 100% z przetworzonych fusów kawowych, żadne barwniki nie są dodawane bo kolor butelek to w 100% naturalny kolor kawy) a z ziarenka kiełkuje nowe drzewko.
Szampon stosuję namiętnie, na dniach możecie spodziewać się jego recenzji :)



PIELĘGNACJA PAZNOKCI

Delia podarowało mi preparaty do paznokci - żel do usuwania skórek oraz serum z olejkiem migdałowym. Piekne opakowania, wygodne pędzelki., serum pachnie przyjemnie, ładnie zabezpiecza skórę ale to co robi preparat do usuwania to prawdziwa magia ! Nie jestem ekspertem w tej tematyce ale jest to najlepszy preparat z tych jakie miałam okazję stosować (ale zaznacz nie stosowałam ich wiele). 

Dermo Future i Eveline - dwie marki, dwie różne odzywki zmierzam stosować jedna na jednej dłoni, drugą na drugiej i po miesiącu zrobić zestawienie jak owe odżywki wpłynęły na jakość płytki paznokciowej. Na chwilę obecną dostrzegam różnicę co do pojemności, wielkość pędzelka. Skład i zapach mają bardzo podobny.

NeoNail - dwa piękne lakiery do tworzenia manicure akwarelowego. Miałam okazje bawić się tym na warsztatach marki i przyznam szczerzę, że spodobał mi się ten efekt :)

LAKIER HYBRYDOWY, NOWOŚĆ, MANICURE, MANI, AQUARELLE, AKWARELOWE MANI,







KOSMETYKI KOLOROWE


PIERRE RENE PROFESSIONAL
Kolejna paczuszka którą przywiozłam z Meet Beauty- znalazłam w niej kilka produktów: bazę rozświetlającą, eyeliner oraz pomadkę w moim ulubionym czerwonym odcieniu :)


BAZA ROZŚWIETLAJĄCA, PIERRE RENE, CZEROWNA POMADKA MATOWA

SLIM LIPSTICK PIERRE RENE, CZEROWNA POMADKA MATOWA



GOLDEN ROSE
Nowości - kredki do konturowania twarzy - prezent z MB. Nie ruszane, nie otwierane ponieważ kolorystyka zupełnie nie dla mojej cery, podejrzewam, że wrzucę je do kuferka na rozdanie :) Poniżej kolejna już pomadka z serii Longstay oraz bezbarwny primer który pięknie wygładza i nawilża usta.

KREDKI DO KONTUROWANIA NA MOKRO, GOLDEN ROSE







GOSH

Paletka cieni do brwi, dośyć chłodne odcienie, pojemność zadowalająca a sam design przepiękny! Tak bardzo "mój" :)

BROW KIT GOSH. PALETKA CIENI

DEVINAH COSMETICS

Nie byłabym sobą gdybym nie zakupiła cieni migoczących jak miliony monet. Rozpoczęłam przygodę z marką Devinah Cosmetics i przepadłam! Masełkowata konsystencja (bardzo zbliżona do COLOURPOP), obłędna pigmentacja i hollywoodzki błysk sprawiają, że pokochałam te Cienie już od pierwszego użycia. Trwałe, zero osypek, a w połączeniu z Duraline są trwałe nawet na jakółce przez 14h. Zdecydowanie dokupi,ę kolejne!

DEVIDAH COSMETICS, METALICZNE CIENIE, NAJPIĘKNIEJSZE CIENIE




CASHMERE
Dwa produkty do modelowania twarzy: stick konturujący oraz rozświetlacz w pięknym odcieniu, niestety troszeczkę za ciemnym dla mnie :( ale tafla jest niesamowita, wygląda szlachetnie i bardzo naturalnie. Jeśli jesteście posiadaczkami cery od jasnej do ciemnej to spokojnie możecie brać go w bez większego zastanowienia - zachwyt pod niebiosa!





BOURJOIS
Pomadki z serii Rouge Edition Velvet charakteryzuje satynowe wykończenie oraz kremowa dosyć dobrze rozprowadzajaca się konsystencja. Mam w swojej kolekcji barw już 3 odcienie, teraz zapragnęłam mieć kolejny. O ile moim totalnym faworytem jest odcień 10 a nastepnie numer 03 tak 02 okazała się totalnym niewypałem który okrutnie rozwarstwia się i sciera się z ust sam, bez najmniejszej pomocy. Kolor numer 14 spacerował za mną już dłuższy czas, nie mogłam się oprzeć kiedy znalazłam ją w cenie zmniejszonej o -60%. I tak weszłam w posiadanie Plum Plum Girl. Koloru który niczym kameleon zmienia swoją pigmentację w zależności od ilości warstw - jedna - nieoczywisty malinowy fiolet, dwie- ciemny burgund :)

ROGUE EDITION VELVET, BOURJOIS, PLUM PLUM GIRL, SATYNOWE WYKOŃCZENIE, MATOWA POMADKA





INGLOT
Pisałam już o nich na instagramie - kolejne opakowanie Duraline oraz kolejny puder do konturowania o numerze 505. Niezastąpiona dwójka, do której stale wracam.

PUDER KONTURUJĄCY, INGLOT WARTO? DURALINE


 
MAC
Uległam i zakupiłam ponownie po roku StudioFIX. Nie powinnam bo odcień NW10 jest dla mnie sporo za ciemny ale efekt jaki daje na skórze jest tak ładny, że ponownie wybrałam go w szafie. Na szczęście nadal posiadam białą farbką z NYX-a więc ratuje się jak potrafię :)
Dodatkowo dokupiłam w Macu pompkę, dzięki temu zużywam mniej podkładu bo mam większą kontrolę nad dozowaniem.

PODKŁAD TRWAŁY, MAC PODKŁAD, WARTO KUPIC?



ZAPACHY
Ziołowy aromat marki LATOILLE5, tak to dokłądnie Ci sami którzy zajmują się produkcją aromatycznych kremów o bardzo naturalnym i bogatym składzie (pisałam o nich tutaj).
Akurat ten aromat jest świezy ale mocno ziołowy, idealnie spisuje się wieczorami, świeża pościel z takim aromatem wpływa kojąco na wszelkie bóle, szczególnie te migrenowe oraz sprzyja relaksowi. Dzięki nim zdecydowanie szybciej zasypiam.

LATOILLE5 PERFUMY, NATURALNE PERFUMY,







Dobrze Kochani, koniec nowości- choć jeśli mam być totalnie szczera, to jeszcze nie wszystkie skarby jakie zasiliły me konto w przeciągu ostatnich tygodni, post jednak waży tak dużo, że więcej nie udźwignie. W obawie,że blog za chwilę ulegnie detonacji lub padnie z przesilenia poprzestaję na tym. Zastanawiam się czy jest chodź jedna rzecz która zainteresowała Was w tym zestawieniu :)

Ściskam 


Czytaj dalej »