14.09.2019

PODSUMOWANIE WISHLISTY

Postanowiłam sięgnąć do swojej wishlisty i zrobić podsumowanie rzeczy które zaplanowałam kupić w tym roku. Co uznałam za potrzebne co wykreśliłam a co zakupiłam o tym przekonacie się w dzisiejszym wpisie.


UBRANIA
Nabyłam(+), nie udało się(-)
+HULTAJA - fajny, gruby kaptur który super chroni głowę przed wiatrem czy deszczem, niestety obwód wokół jest szyi jest na tyle spory, że nie otula, nie przylega tylko kręci się wokół, mogę go rozłożyć na moje wąskie ramiona ale wtedy nie ma możliwości podnoszenia rąk, będę musiała zrobić w nim dziurki i wciągnąć sznurki aby trzymać go w ryzach. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam zakładać go do płaszcza i nadawać mu bardziej nowojorskiego looku :)

+T-SHIRTY z napisami które super spisują się pod bluzy czy do marynarki.

+SNEAKERSY - wybrałam jednak inne skórzane modele, m.in. białe Reeboki w takim oldschoolowym stylu, białe Nike AirForce 1 na podwyższeniu oraz czarne skórzane AirMaxy. Vansy cały czas są na wishliście, po tym jak obcierają mojego Maćka te w rozmiarze 47,5 tak sama dwa razy mocniej zaczęłam rozważać ten zakup.

+BIŻUTERIA - zamówiłam sporo naszyjników od Ani Kruk, nadal jednak A. Krystyniak jest na liście zakupów no i pierścionki, drugi rok uzupełniam zapasy i nie mogę się ogarnąć. Ogólnie to mam fioła na punkcie minimalistycznych naszyjników  a te w stylu "monety na łańcuszku" chciałabym przygarnąć w każdej ilości :)

-PŁASZCZ -  nabyłam niezaplanowanie prochowiec w pięknym odcieniu wełny, nadal jednak poszukuje długiego, czarnego oversize (o dobrym składzie) na jesień

-ZEGARKI - miałam nabyć nowy, bardziej minimalistyczny i stonowany model ale nie widziałam nic co podbiło by moje serce więc zaniechałam roztrwanianie majątku na korzyść fikcyjnych oszczędności ;)) -  czytajcie - noszę stary :P

- TORBA - żadna shopperka nie trafiła w moje dłonie ale za to kupiłam kilka fajnych worków które idealnie spisywały się na lato a i sezon wczesnej wiosny udźwigną bez problemu :)



+ MASKARY - Nawet nie wiem jak to się stało ale w przeciągu pół roku trafiło w moje dłonie ok.30 tuszy do rzęs. Były to oczywiście różne marki i jeszcze bardziej zaskakujące szczoteczki. Formuły były różne, jedna bardziej lub mniej pasujące do mojego typu rzęs. Jedno jest pewne, zrezygnowałam z zakupów tych które mocno przypominały mi szczoteczki testowanych nowości.  Na  liście zakupowej jest nadal Collistar, YSL i EL. Pomyślę jednak o nich dopiero po zdenkowaniu zaczętych.


+/-CIENIE - Nie ukrywam Sultry od ABH zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Mięciutkie cienie, błyskotki iskrzące swym blaskiem a  maty które nie powodują suchego dyskomfortu a wręcz przeciwnie są przy tym półsatynowe - cudo! Planowałam kupić kolejne ABH, póki co wstrzymałam się z zakupem, cienie są fenomenalne ale jednak malutkie, te ukochane migotki znikają z paletki błyskawicznie, matowe są bardziej wydajne. Wpis o Sultry https://www.mazgoo.pl/2019/01/SULTRY-ANASTASIA-BEVERLY-HILLS-ABH.html

-BRONZERY - Miał być Smashbox. miały być inne cudawianki jednak stacjonarnie okazało się, że nawet najchłodniejszy odcień oksyduje u mnie i podbija ceglaste tony. Nie jest dobrze, ale się nie poddaje... dalej szukam bronzera idealnego :)

- HUDA BEAUTY - Miałam poznawać markę bliżej ale po fali niewypałowych, matowych pomadek w których weszłam w posiadanie - jakoś straciłam ochotę na pudry i korektor. Nie twierdzę, że zainteresowanie tymi dwoma, konkretnymi produktami nie powróci ale póki co uważam je za zbytek łask.

-RÓŻE/ROZŚWIETLACZE - O ile róż jestem w stanie dobrać sobie sprytniej niż bronzer tak z rozświetlaczami jest ponownie pod górkę. Większość z nich wygląda u mnie jak cień. opalizujący cień bardziej w kolor złota lub miedzi. Nabyty Dandelion to u mnie połyskująca brzoskwinka, dlatego traktuje go jako rozświetlający róż.  Nadal nie nabyłam Rock-a z The Balm ale nie wykluczone, że nabędę go po zdenkowaniu poprzednika.  Nadal kusi mnie serduszko z TooFaced w najjaśniejszym odcieniu ale mam wrażenie, że po paru godzinach na twarzy zaczyna wyglądać jak perła. Nadal produkt do obserwacji i ewentualnego zakupu :)



+ Produkty od ANWEN- nabyłam jedno, drugie, trzecie a nawet już czwarte opakowanie zestawu odżywek do włosów. Moje kłaczki i nozdrza kochają bezapelacyjnie nawilżający bez, sporadycznie sięgam po proteinową zieloną herbatę i emolientowego irysa. Serum na końcówki również używam i bardzo lubię, teraz na dniach wyszło płynne serum które również będę chciała przetestować i może porównać...

+PIELĘGNACJA WŁOSÓW - czosnkowa maska nadal nie zdobyta praktycznie cały czas wysprzedana, jak się trafi nabędę jeśli nie... trudno. 

+ PIELĘGNACJA TWARZY i CIAŁA -  tutaj niewiele nabyłam z listy, cały czas trwam w akcji #denkujeniekupuje  i zużywam zapasy. Nadal świetne kosmetyki zostają na wishliście muszę obadać takie marki jak CREAMY, JANBARBA, FRESH&NATURAL, KOI, CHICCHIQ.





 +LUSTERKO - nabyłam ale zupełnie inny model, te w Zarze były już niedostępne w złocie więc kupiłam zupełnie inny kształt z innej popularnej sieciówki.  Z tego co widziałam moje jest zdecydowanie  solidniej wykonane więc dobrze się stało :))


+ ROŚLINKI - tutaj nie będę rozpisywać się zbyt wiele ale zdecydowanie przygotuję o nich wpis, bo temat wraca jak boomerang :)

+ ŁADOWARKA INDUKCYJNA-  miałam nabyć taką z lampką (Ikea) ale zdecydowałam się na cos praktyczniejszego co mogę zabrać ze sobą w różne miejsca. Nabyłam oryginalną ładowarkę Samsunga dedykowaną do S9+. 

- Zrezygnowałam  z zakupu szafki, niestety muszę pomyśleć o czymś bardziej pakownym + nadal rozważam małą szafkę pod biurko na hybrydy bo powoli nie mam ich gdzie trzymać. Zapełniłam duży kufer i już ledwo się domyka. Zrezygnowałam z worka jako doniczki, niestety nie jest to praktyczne rozwiązanie bo po każdej kąpieli kwiatów widać na nich zacieki, wygląda to nieestetycznie i szkoda gotówki. Myślę jednak o koszyku, ponieważ ciężko mi znaleźć tak dużą donicę w moim stylu. Wyciskarkę też porzuciłam, jestem ostatnio tak mało w domu, że nie ma sensu 

+/- Nabyłam ale znowu będę kupować - PLAKATY, ŚWIECA GREYA - są to takie przedmioty które co chwilę nabywam. Plakaty czasami robię sama w programach graficznych i oddaje druk do drukarni. Małe hasła czy grafiki do ramek drukuje w domu, mam fajne urządzenie wielofunkcyjne które dobrze prosperuje, ładnie drukuje i naprawdę fajnie współgra z lepszym papierem np. satynowym. Plakaty wyglądają jak z drukarni. 

- WROTKI - myślę o nich od dawna i gdyby nie fakt, że w te wakacje temperatura mnie wykańczała to pewnie zdecydowałabym się na zakup. Chciałabym jeździć ale uczulenie na słońce mnie niestety blokuje.





+ LAMPA PIERŚCIENIOWA -  kupiona, wybrałam model z Allie, ma trzy stopniową regulację ciepłoty światła (ciepłe, chłodne, neutral) oraz kilka stopni natężenia oświetlenia. Jest tania, ma uchwyt na telefon i w zupełności wystarczająca  na moje potrzeby. Doskonale spisuje się przy robieniu zdjęć makijaży ale i tych produktowych również. 

+STATYW - Zdecydowałam się na  profesjonalny statyw, jest on na tyle unikatowy, że oprócz standardowych ustawień możemy wykonywać zdjęcia  flatlay montując aparat lub telefon od spodu  lub na długim i stabilnym ramieniu. Statyw marzenie! <3

- Zrezygnowałam  z "parasolki" przynajmniej póki co jest mi ona nie potrzebna. Porzuciłam stojaki z żarówkami bo przestały mi się podobać, zbyt mocno zagraciły by mi toaletkę. TABLET GRAFICZNY poszedł w odstawkę ponieważ zakupiłam matebooka z dużą czułością ekranu gdzie śmiało będę mogła robić swoje projekty właśnie za pomocą lapka. Ze względu na niezaplanowany wydatek na laptopa (Huawei 13,9" MateBook X PRO 16GB Ram, 500GB Dysk SSD4, Intel Core i7) zrezygnowałam z gimbala ale tego akurat sprzętu nie porzucam nadal chce, pragnę i prędzej czy później zakupię :)




Ksiązki  AGONIA, BĘDZIE BOLAŁO - odhaczone. Inne w dalszym ciągu na wishliście, do rzeczytania ale to tak bez większej spiny. Przez ostatnie pół roku słucham głównie podcastów, poradników, czytałam głównie rzeczy związane stricte z medycyną a dokładniej książki typowo naukowe z różnymi przypadkami medycznymi które umożliwiały mi poszerzenie wiedzy potrzebnej w pracy. Zaczęłam też bawić się w szycie i kaligrafię więc te tematy pochłaniają mnie teraz naprawdę mocno i dlatego też mega potrzebuje książek o kaligrafii - zeszytów do ćwiczeń itp ;) Literatura obozowa poszła na dalszy plan ale tęsknie za dobrymi książkami z tego działu. 


Ciesze się, że co roku mimo natłoku obowiązków znajduje czas na stworzenie listy zakupów na najbliższe miesiące.  Dodatkowo dzięki niej rozważniej podchodzę do zakupów, nie kupuję pierdół, 3-4 razy zastanawiam się nad tym czy faktycznie dany przedmiot poprawi mój komfort życia lub poprawi humor. Lista pozwalają zapanować  nad moim portfelem i minimalizmem  do którego dążę. ROBICIE SWOJE LISTY? PLANUJECIE ZAKUPY CZY WSZYSTKO TYLKO NA SPONTANIE? 

Ściskam <3



Czytaj dalej »

9.09.2019

MOJA PIELĘGNACJA TWARZY/ NATURALNE KOSMETYKI POPRAWIAJĄCE CERE

Stale ludzie dziwią się kiedy zdradzam im, że jestem już po trzydziestce, zazwyczaj dają mi mniej a co za tym idzie rozpoczynają się pytania o pielęgnację. Na instagramie często przemycam Wam kosmetyki których używam, które stosuję i lubię, nigdy jednak nie stworzyłam wpisu zbiorczego w którym pokazałabym moją całą pielęgnację twarzy krok po kroku.

Dlatego dziś zabieram Was do łazienki aby pokazać Wam to czego używam obecnie, moich bezapelacyjnych faworytów, hity które denkuje i bez zastanowienia nabywam po raz kolejny. No to co zapraszam...



PIANKI, MUSY, ŻELE, PEELINGI...

Na przestrzeni ostatnich 6 lat przetestowałam ich mnóstwo,rzadko kiedy jednak znajduje produkty które godne są zainteresowania. Moja cera jest delikatna, sucha ze skłonnościami do przesuszenia, łuszczenia i ściągnięcia ( tak, nawet woda potrafi zrobić z niej suszka). Znalezienie produktów nieszkodzących a jednak działających korzystnie na jakość cery to już prawdziwa zagadka Sfinksa.
Mimo wszystko udało mi się znaleźć te które polubiłam szczerze i prawdziwie.

Na pierwszy ogień polecam Wam MUS DO MYCIA TWARZY OD  LAQ - WERSJA OCZYSZCZAJĄCANie powiem Wam ile opakowań tego gagatka już przeszło prze moje dłonie. Jakieś 10? -12? Pojawił się u mnie tuż po premierze marki i tak już pozostał. Ma intrygującą konsystencję lekkiego ale jednak zbitego musu. Sposób użycia jest niezwykle banalny nabieramy dosłownie odrobinę z opakowania dodajemy odrobinę wody - spieniamy i nakładamy na twarz. Pieni się fenomenalnie, doskonale zmywa twarz ze wszelkich zanieczyszczeń. Nie pozostawia uczucia ściągnięcia, wręcz przeciwnie - niezwykle gładkiej skóry. Uczciwie przyznaje, że myję nim twarz, czasami robię nim demakijaż który nie ma szans z tym myjakiem,  cudownie też sprawdza się do zmywania balsamu myjącego Czarszki, radzi sobie z nawet najcięższym podkładem, pięknie domywa pory z różnych zanieczyszczeń. 
Ma dobry skład i kosztuje w granicach 14-18zł. Ostatnio znajoma znalazła go na promce za 6zł w sieci Auchan :) Możecie dostać je też w Hebe, Triny.pl, Empiku, eKobiecej i oczywiście na stronie producenta -> http://laq.pl/19-musy-do-mycia-twarzy. Na stronie są trzy rodzaje, żółty jest genialny bo myje doskonale a oprócz tego peelinguje (z dodatkiem korundu), różowy fajnie myje ale to nie moja bajka, zarówno kolorystyczna jak i zapachowa (landrynki) ale jeśli lubicie słodkie zapachy to będziecie również zadowoleni:) Ogólnie polecam Wam asortyment tego sklepu, mam parę perełek ale myślę, że jest to temat na osobny wpis.

laq mus myjący do twarzy demakijaż

Jeśli już wspomniałam o peelingu to muszę Wam obowiązkowo przywołać gagatka którego testuję od czerwca.  Metalowa tubka przywołuje mi czasy kiedy malowałam olejnymi i akrylowymi farbami, kolorystyka minimalistyczna a wszystkie ozdobniki zaakcentowane poszczególnym fontem. Design jest absolutnie mój, minimalistyczny, wyraźny a  jedynie detale w postaci różnych fontów stają się ozdobnikami. Czuć klasę marki ale nie tylko w jakości opakowań... NATURAL MICRODERMABRASION PEEL -D'ALCHEMY to eksfoliant o konsystencji pasty. Ma mocny aromat (pierwsze skojarzenie z maścią VickVaporub) oraz bogactwo naturalnych drobinek. W składzie występuje m.in puder ryżowy, biała glinka, hydrolaty oraz olejki roślinne. Ze względu na konsystencję jest bardzo wydajny, potrzeba go niewiele aby dobrze rozprowadzić na twarzy i wypeelingować cerę. Zmywa się z łatwością , pozostawia skórę mięciutką, dobrze oczyszczoną i lekko zmatowioną. Stosuje go średnio 2-3 razy w tygodniu, raz częściej raz rzadziej wszystko zależy od potrzeb mojej cery. Mimo silnych drobinek, nie zauważyłam aby cera bardziej się przetłuszczała, czy drobinki jakość mocniej wpływały na produkcję sebum. Dobrze sprawdza się na skórze suchej, odwodnionej. Wydaje mi się to oczywiste ale podkreślę, że odradzam stosowania na cerze podrażnionej i ze zmianami skórnymi, głównie mam na myśli zmiany ropne lub stany z naruszoną powierzchnią naskórka. Jest to moje pierwsze opakowanie tego produktu, myślę, że skuszę się na kolejne chyba, że na mej drodze stanie coś równie naturalnego o mocnych właściwościach ścierających. Póki co pełne zadowolenie.
Cena nie mała 109zł/50ml Dostępny m.in. na stronie producenta https://dalchemyskincare.com/pl/natural-micro-dermabrasion-peel

Skoro już jestem przy marce D'Alchemy to muszę wspomnieć o żelu PURIFYING FACIAL CLEANSER. Nad designem opakowania nie będę się rozpisywać ponieważ jest charakterystyczna dla marki i wszystkie produkty utrzymane są w tym samym klimacie, muszę jednak wspomnieć o pewnym drobnym szczególe, opakowanie jest plastikowe, dozownik bezawaryjny a sam żel niezwykle delikatny. Konsystencja luźna, pieni się umiarkowanie.Pierwsze użycia miałam wrażenie, że moja cera jest niedomyta, ponieważ, nie czułam żadnej "agresji" na skórze. Zero tarcia, nie szczypało w oczy, skóra nie była ściągnięta i nie piszczała pod opuszkami jak umyty talerz. Nie przestawałam jednak używać, stosowałam tydzień po tygodniu. Myjąc twarz, zmywając makijaż twarzy a nawet oczu. Cera była ładnie oczyszczona, niezwykle mięciutka, wręcz zrelaksowana, złagodzona po podrażnieniach słonecznych i prezentowała się dobrze. Czy jest to mój hit? Nie wiem bo sprawdza się super ale nie czuje zaraz "po" tego uczucia cery "krystalicznie czystej" nie wiem jak to trafniej określić. Sprawdza się bardzo dobrze ale po pierwszym użyciu nie dostąpiłam efektu WOW! :)
Cena 89zł/125ml Dostępny w szafach D'Alchemy oraz na stronie producenta  https://dalchemyskincare.com/pl/purifying-facial-cleanser

D'Alchemy  peeling wegański



MASECZKI

Dziś pominę te w płachcie a skupię się na tych słoiczkowych. Dwie faworytki, jedna starsza ale w nowej szacie graficznej druga stosunkowo od niedawna na rynku naturalnej pielęgnacji obie jednak fantastyczne i nie do zastąpienia. Pierwsza  RAPAN BEAUTY - MASKA DO CERY SUCHEJ I MIESZANEJ. 
O masce ze smoczą krwią i owocem Yuzu pisałam już w 2017r. więc odsyłam Was do wpisu  https://www.mazgoo.pl/2017/11/SMOCZA-KREW-RAPAN-BEAUTY.html. Nadal jednak podkreślam, stale kupuję, używam i uwielbiam!

rapan beauty maseczka


Druga i niezwykle ważna w mojej pielęgnacji to propozycja od znanej już wszystkim królowej naturalnej pielęgnacji. MASKA ŁAGODZĄCA DO TWARZY - CZARSZKA. Z Pauliną znamy się od kilku dobrych lat i niech nie zmyli Was fakt, że ja tu promuje jakiś produkt kumpeli, absolutnie laska wie, że jak mi coś nie podejdzie to dostanie najprawdziwszą opinię na temat swojego produktu. W tym przypadku nawet gdybym chciała się do czegoś przyczepić to nie ma takiej opcji. Dla mojej cery ta maska to wybawienie. Niosła ukojenie i komfort w najcięższym dla mojej cery stanie a mianowicie w okresie tych ciężkich temperatur. Mam uczulenie na słońce, każde wysunięcie kawałka cery na ekspozycję słoneczną kończy się u mnie tragedią grecką. Maska ta złagodziła zaczerwienienia, ukoiła poparzenia, sprawiła, że  cera stała się mniej tkliwa a przy okazji turbo mięciutka i wygładzona. Pachnie niesamowicie - głównie nagietkiem i owsem, przygotowuje się ją szybciej niż tosty z serem (wystarczy odsypać trochę ze słoiczka, dodać wody, wymieszać, nałożyć i po  odpowiednim czasie zmyć). Na twarzy wygląda efektownie - żółciutko. Maskę należy trzymać na twarzy tylko w czasie wskazanym na opakowaniu, po tym zastyga i może wydawać się trudniejsza w zmyciu, możecie jednak się o to pokusić jeśli chcecie mieć dodatkowy peeling, zmywanie zastygniętej maski działa tak samo skutecznie jak ten z D'Alchemy ;) Jeśli przestrzegamy czasu maska zmywa się bezproblemowo ;) Słoiczek wystarcza na jakieś 10-12 użyć. 65zł/100ml. Maseczkę robię raz - dwa razy w tygodniu.

czarszka recenzja maska



TONIK ECO LAB - ODMŁADZAJĄCY
Nie będę  ukrywać uwielbiam ten produkt, zużywam  go w ilościach hurtowych, nie wiem ile już hektolitrów za mną. Jest ze mną od blisko 5 lat a w ciągu miesiąca zużywam 1-2 opakowania ale bywało, że i nawet 3-4 szły bez problemu (tonik spełniał u mnie również funkcje mgiełki- wody termalnej i schładzałam się nim w czasie wielkich upałów). Ma interesujący skład: woda morska, olej jojoba, kofeina, ekstrakt z jaśminu, kwas hialuronowy. Cudownie spisywał się schłodzony wcześniej w lodówce, koił, nawilżał i był świetną bazą pod dalszą pielęgnację. No ubóstwiam!

tonik naturalny odmładzający


SERUM

MANAIKA - SERUM DO TWARZY
O BOGOWIE! Gdyby ktoś parę miesięcy temu powiedział mi, że zakocham się w różanym produkcie kazałabym temu świrowi palnąć się obuchem w czoło. Mimo, iż moje podejście do róży jest nadal na poziomie hate to ten kosmetyk kocham miłością szczerą i prawdziwą. Moi milusińscy serum ma niesamowity skład, w 30ml butelce dostąpicie mieszanki godnej mistrzów tj. oleju z owoców dzikiej róży, wysokiego stężenia estrowej formy witaminy C, koenzymu Q10, oleju z pestek dyni, Wit.E i A, oleju z wiesiołka a w nim kwasu g-linolenowy(GLA), oleju z pestek śliwek, oleju makadamia, skwalanu z oliwy z oliwek, olejeku z pestek malin a także ekstraktu z listków rozmarynu i CO2 z nasion granatu. Zapachowo jest jeszcze lepiej bo róża absolutnie nie jest wyczuwalna, dosyć mocno wyczuwalny cytrus i geranium a wszystko za sprawą naturalnych eterycznych olejków z trawy cytrynowej i anginowca :)
Konsystencja typowa dla serum olejowego, ale nietypowe wchłanianie - bo błyskawiczne, zero uczucia lepkości, palpacyjnie niesamowita miękkość cery,  wizualnie natychmiastowe wygładzenie i odmłodzenie. Skóra jakby zagęszczona, zaczerwienienia zneutralizowane, przebarwienia zminimalizowane. Ne zapycha porów, mam wrażenie, że wręcz przeciwnie te rozszerzone pory są jakby domknięte a cała faktura skóry jakby rozprasowana. Cera wygląda na młodszą, zadbaną i doskonale wypielęgnowaną. Komu nie pokażę tego serum, to zaraz pyta o namiary, więc coś w tym musi być. 
DLA MNIE ODKRYCIE 2019r. A PRZY TYM KOSMETYK ROKU I BEZAPELACYJNY HIT! Uczciwie Wam polecam, szczególnie mocno tym których skóra ma przebarwienia, jest sucha, posiada oznaki starzenia albo stale boryka się z odwodnieniem, urazami, podrażnieniami, przebarwieniami czy trądzikiem.
Więcej poczytacie o nim tutaj, możecie też zamówić :D https://www.manaikanaturalcosmetics.com.pl/pl/p/Odzywcze-serum-do-twarzy/42

manaika naturalne serum


Kolejne serum które bardzo lubię mimo, iż nie daje, aż tak spektakularnego efektu jak Manaika to BABO. Konsystencją ma specyficzną, przypomina gęsty żel aloesowy. Skład ma jednak bardzo fajny a co za tym idzie i dobre działanie na skórze. W środku znajdziemy m.in. alantolinę, aminokwasy, betaglukan z drożdży, betainę z buraka cukrowego, ekstrakt ze śluzu ślimaka, kwas hialuronowy, miłorząb japoński, pantenol i aloes. Polecam stosować go bardziej w ciągu dnia lub na noc bo pozostawia lepki film na skórze i niestety nie współgra z makijażem... Podkład mineralny ale i zwykły płynny roluje się się na nim miłosiernie. Nie zmienia to jednak faktu, że skóra jest odżywiona i mięciutka, zaczerwienienie przygaszone. Bardzo fajne serum, ale tak jak mówię bardziej w dni kiedy mamy nomakeup, dobrze współgra z kremami na bazie naturalnych składników.

Tutaj mój błąd na zdjęciu postawiłam nie to serum ale chodziło mi o witaminę C nie E (dla mnie to z E jest mocno przeciętne). LIQ CE - 15% serum z wit.C, moim zdaniem najlepsze na rynku. Stosowałam ich już naprawdę sporo i tylko to dało efekt błyskawiczny i to wizualnie odczuwalny po każdym użyciu. Siedzą w nim trzy aktywne składniki Wit.C 15%(4800 mg), tokoferol i magnez. Mam wrażenie, że cera po tym serum jest jakby odświezona, wygładzona, zapchane pory jakby odblokowane, a wszelkie zanieczyszczenia jakby rozpuszczone, cera promienieje, jest rozświetlona i pełna energii. Uwielbiam ten efekt, jadę już z kolejną buteleczką :)

THE ORDINARY- Caffeine solution 5%+EGCG.  Na to serum z kofeina i zieloną herbatą nakusiły mnie "internety". Wszędzie ochy i achy więc postanowiłam spróbować. Od razu mówię obrzęków nie mam, oczy nie mają zasinień, jedyne co mnie boli to zapadająca się dolina łez - objaw niespania i syndrom okularnika. Serum jest ok, u mnie nie robi cudów ale schłodzone naniesione na niewyspaną skórę pod oczami lekko napina i rozjaśnia strefę pokrytą żelem. Używam, jest ok, ale bez większych zachwytów, więc pewnie zdenkuję i raczej nie nabędę ponownie bo tak zwyczajnie nie jest przeznaczone dla mnie. Ogólnie skład dobry, produkt wegański.
obrzęki oczu, kofeina pod oczami

GĄBECZKA KONJAC
Od jakichś pięciu, może nawet i sześciu lat, gąbki konjac stale goszczą w mojej pielęgnacji. Nie wyobrażam sobie demakijażu czy tak zwyczajnie mycia cery bez ich użycia.  Mam osobne gąbeczki do cery (zazwyczaj jest to wersja z masą perłową) oraz do ciała (pomidorowa). Dobrze masuje, świetnie zmywa twarz ale też delikatnie peelinguje i poprawia ukrwienie cery czy skóry ciała. Jest delikatna a jednak działa magicznie. Na dowód tego, że stosuje je od dawna zapraszam do wpisu z 2015r. https://www.mazgoo.pl/2015/10/YASUMI-KONJAC-PURE.html




KREMY

THE SKY GIRL-SUPER STAR uczciwie mówię gdy zobaczyłam go na półce, mocno pochwaliłam skład ale nie wrzuciłam go do koszyka bo jakoś nie byłam przekonana kolorystyką opakowania. Obawiałam się,że w środku zastanę jakiś wściekle chemiczny zapach albo kolor huby-buby który nie do końca jakoś wygląda naturalnie. Krem trafił do mnie przypadkiem w ubiegłym roku kiedy to marka postanowiła mi podesłać zestaw do testów i jak wielkie było moje zaskoczenie kiedy w środku niezwykle wygodnego opakowania airless znalazłam krem ideał. Przyjemny zapach, konsystencja marzenie, działanie totalnie spełniające obietnice producenta.  W składzie absolutna petarda: ekstrakt z cytryny, morwę białą, kwas fitowy, witaminy: C, B3 i E, oleje: ryżowy, sezamowy, słonecznikowy, ekstrakty z liści rozmarynu, cebulek trawy afrykańskiej, punarnawy, drzewa tara. Całość ta świetnie rozświetla skórę, napina a wręcz liftinguje. Cera prezentuje się promiennie. To moje 3 opakowanie tego kremu - nieostatnie. Na szczęście marka troche zmieniła wygląd opakowań o teraz sa one zdecydowanie bliższe mojemu sercu :)
https://betheskygirl.com/kategoria/kremy/agent-white-james-white-krem-rozjasniaco-liftingujacy-50-ml


LUSH BOTANICALS - Starlight night cream. Cudowny design opakowania, doskonały skład, subtelny zapach i działanie o którym moja cera nawet nie śniła. Krem na bazie wody z kwiatu pomarańczy z olejami z pstek jabłek, kiwi. pestek opuncji, żurawiny, pestek perilla i jojoba. Ekstrakt z owoców granatu, figi, jeżyny, wina, pestek grejpfruta i truskawki. Dodatkowo zasilone masłem murumuru, Wit.E, B5 i kwasem hialuronowym. Mimo bogatego składu nie jest tłusty, szybko się wchłania, pozostawia na skórze satynowe wykończenie, cera nie jest lepka a rano skóra jest idealnie wypielęgnowana pod makijaż. Zero obrzęków, jędrność, miękkość i cudowne wygładzenie. Kocham ten stan i gdyby nie fakt, że krem kosztuje duuużo to byłby to jedyny krem którego chciałabym używać do końca świata. Zużyłam 2 opakowania. Rozważam kolejne... tylko czekam na promki :)
https://lushbotanicals.com/krem-na-noc-starlight-50-ml-night-cream



Tak wygląda moja pielęgnacja cery, są to moje sprawdzone produkty do twarzy których używam od dawien dawna, oraz dwa nowe produkty z których zdecydowanie nie zrezygnuje. Dajcie znać czy coś z tych produktów miałyście okazję stosować macie swoje hity pielęgnacyjne? Zdradźcie co jest tym numerem jeden.

Ściskam! 

Czytaj dalej »