30.04.2018

Śniadanie do łóżka!



Śniadanie do łóżka, zastanawiam się ilu ludzi i jak często oddaje się tej podniosłej chwili i celebracji poranka.
Nie zamierzam tu szyć bajek z mchu i paproci, nie należę do osób które w łóżku spędzają większą część życia  które budzone zapachem kawy unoszą rzęsy i widzą od razu tęcze za oknem.
Mój poranek zazwyczaj zaczyna się o 4.35  jęk budzika informuje WSTAWAJ PIERDOLO bo spoznisz się na dyżur. Kawa pita jest najwcześniej o godz. 11, a rano mam jedynie chwilę aby wziąć prysznic i pomalować się po japońsku czyli jako-tako.

Oczywiście zdarzają się chwilę kiedy dzień wolnego pozwala mi wylegiwac się bezwstydnie i wtedy mój ukochany M. budzi mnie przed południem śniadaniem i jeszcze przez parę godzin leżymy oglądając ulubiony serial ale te sporadyczne dni zaznaczam wielkim czerwonym kółkiem w kalendarzu.

Daleko mi do modnej instagirl która wstawia o poranku leniwe selfie z łóżka. Można z tego żartować lub nie, ale czasem zazdroszczę tym ktorzy maja czas na takie uciechy... Poranek że zdrowym shakiem, bieganie, później prysznic, film i dopiero moment na wykok do pracy. Podziwiam i jeszcze raz podkreśle ZAZDROSZCZĘ.

Dzisiejszy wpis a właściwie haslo śniadanie do łóżka chce aby dla każdego a właściwie i dla mnie samej było pstryczkiem w nos i znakiem do zatrzymania się na moment  zwolnienia i spojrzenia na świat w może nie idealnym ale totalnym slow motion. Chwila do wyłączenia się z social mediów, dniem bez ciężkiej pracy i skupieniu się na samym sobie, spędzeniu czasu w sposób jaki najbardziej potrzebujemy. Domowe spa, a może blogostan w otoczeniu ludzi z którymi chcemy spędzać każdą wolną chwilę. Doceniamy te momenty, kolekcjonujmy proste chwilę i podnośmy ich range to tych najwyższych bo nic nie zastąpi nam wspomnień i chwil z ukochanymi osobami.

MYŚLĘ, że majówka to dobry czas na wprowadzenie dobrego lenistwa do naszego życia. Nie pozwólmy aby zabrakło w naszej codzienności pozytywnych drobnostek które tworzą nasze życie szczęśliwym :)
Musiałam to napisać, co złego to nie ja :)

Ściskam Was Kochani i życzę cudownego wypoczynku, niech moc będzie Wami 🖤
__________________
Wpis ten powstał w ramach blogersko/vlogerskiej akcji „Wyjątkowy rok”, w której udział biorą również inni twórcy internetowi, których listę znajdziecie poniżej. Zachęcam was do śledzenia ich stron aby zobaczyć o czym oni opowiedzą w swoich własnych rozwinięciach tematu lutego „made with love”. A TU znajdziecie linki do ich publikacji w tym temacie.


Czytaj dalej »

26.04.2018

EKOCUDA CZY BYŁO WARTO ?


EKOCUDA to impreza która zawsze wywołuje u mnie tachykardię, tym razem jednak palpitacje nasiły się dwukrotnie bowiem nie byłam pewna czy na pewno zdążę dotrzeć na miejsce. Tym razem targi pokryły się czasowo z drugą warszawską imprezą w której brałam udział - KONFERENCJĄ MEET BEAUTY. Jednak chęci i pełne zorganizowanie sprawiło, że udało się szaloną taxą dojechać na miejsce chociażby na godzinę. 
Impreza miała miejsce w Domu Towarowym Braci Jabłkowskich, budynku który zachwyca mnie architektonicznie za każdym razem kiedy tam wchodzę, wysokie pomieszczenia, ogromna klatka schodowa i te przepiękne okna sprawiają, że chce się tam spędzać każdą chwilę.


Uczestnictwo w Targach zaczęłam od Naturativ - marki którą stosuje od dawna i niesamowicie doceniam. Świetne składy, niesamowicie lekkie produkty które działają w sposób turbo regenerujący na skórę. Kremy z serii żurawinowej zarówno do ciała jak i stóp to moi bezwzględni ulubieńcy. Tonik, masełko karmelowe do ciała czy maska żelowa 360 to są prawdziwe hiciory. Teraz na miejscu wymacałam również serię do włosów która była mi obca i przyznam szczerze, że produkty bazujące na masełku avocado oraz miodzie wołają do mnie "mamo! zabierz mnie do domu!" i całkiem możliwe, że tak się własnie w niedalekiej przyszłości stanie tylko pierwsze co - muszę zdenkować swoje zapasy :)


Kolejne stoisko to HAGI, marka która króluje u mnie w mydełkach, na zdjęciu nawet ujęłam mojego faworyta (wiesiołkowe) 




...oraz pomady do ciała które mam na wishliście. Znam już śliwkowego dobroczyńce od marki MDM ale z HAGI lubię to kakaowe po które pewnie też sięgnę niebawem :) Wyglądają obłędnie ale i działają świetnie, prawdziwa ulga dla skóry suchej, szorstkiej czy tej zwyczajnie narażonej na podrażnienia. Dla mnie wybawca kolan, łokci oraz wystającyh kości takich jak obojczyki czy te biodrowe :)









Kolejne stoisko to miejsce w którym spędziłam chyba najwięcej czasu. O mojej miłości do  Lush Botanicals słyszeliście już nie raz, nie dwa... (mogłabym chyba tak wymieniać i skończyłoby się przy setce albo i nie :D). Produkty z najwyżej jakości składników naturalnych, wegańskie, lekkie ale turbo nawilżające.





Wiecie, że z kremami do twarzy zawsze miałam pod górkę - bo albo nie robiły na mojej twarzy nic, albo powodowały szkody górnicze - zapychały mnie, powodowały dyskomfort, ściągały albo wręcz zalepiały mi twarz i zawsze ale to zawsze kończyło się zapuchnięciem powiek mimo, iż krem nigdy nie lądował w rejonach oczodołów. Z lekką obawą podeszłam do tego kremu ale już po pierwszym użyciu poczułam niesamowitą ulgę, cera była wreszcie odżywiona, wygładzona, niesamowicie miękka, zero lepkości czy nieprzyjemnego filmu. Krem stworzył idealna bazę pod makijaż, minerały wręcz obłędnie rozprowadzały się po cerze, nie migrowały a nawet mam wrażenie, że znacznie dłużej wytrzymywały na twarzy niż w kombinacji z innymi kremami.  Cudo pod oczy również spisało się na medal, lekkie napięcie, wygładzenie skóry no i ten moment kiedy korektory nawet te z pozoru ciężkie wyglądały po prostu genialnie! Nie chce Wam tu robić teraz recenzji bo szykuje wpis dla Was o tych kosmetykach ale no musiałam kolejny raz opowiedzieć o ich genialnych  właściwościach.


Na stosiku spotkałam Panią Anię która jest właścicielką marki i o dziwo jest to turbo miłe ale to ona mnie poznała i od razu rozpoczęła się nasza rozmowa. Wreszcie miałam okazję poniuchać, bezgranicznie wysmarować się i sprawdzić resztę asortymentu marki, powiem Wam, że serum antyoksydacyjne oraz anti-ageing to kolejne produkty po które sięgnę z ogromną przyjemnością :)
A i jeszcze jedna ważna informacja, nie cierpię róży, zapach jest dla mnie duszący i całkowicie nie do zniesienia a tutaj ta róża pachnie subtelnie, nie zniechęca mnie absolutnie bo aromat jest mocno tuningowany cytrusem  więc jest szał!  Zresztą nie ukrywajmy, te produkty nie dość, ze działają to jeszcze ich opakowania sprawiają, że chce po nie sięgać więcej i więcej...







Wiem, że wiele z Was zastanawia się nad zakupem, bo dostałam mnóstwo pytań czy faktycznie jest tak jak piszę ale obawiacie się, ze względu na cenę ich działania. Przypominam, że na stronie producenta macie możliwość zakupić 4 duże próbki w cenie 50zł :) więc śmiało możecie ryzykować i dobrać sobie produkty pod waszą cerę, skórę ciała a nawet usta :)


Przy Lush spędziłam ponad 20 minut więc czasu do zamknięcia było naprawdę niewiele. Wraz z Klaudyną udałyśmy się do nowej (dla mnie przynajmniej) marki CHERRY SOAP.  Na stoisku zastałyśmy przesympatczną parę która opowiedziała nam o swoich produktach: mydełkach, olejkach, hydrolatach, masłach i kulach do kąpieli. Swoje produkty tworzą i testują samodzielnie od ponad 2 lat. Firma legalnie działa od 2017 roku i powoli podbija polski rynek. Kosmetyki ujęły mnie składem oraz misternym wykonaniem. Mimo sporych zapasów no po prostu musiałam zakupić choć jeden egzemplarz - zdecydowałam się na wersję śliwkową która przeznaczona jest dla mojej turbo suchej i uwrażliwionej skóry więc nie ukrywajmy poczułam się bardzo zachęcona tym bardziej, że mydełko wygląda doskonale.  W gratisie dostałam również kulę kąpielową rozważałam długo zapach arbuz czy śliwka ale wybrałam również węgierkę :)  Spójrzcie czy one nie prezentują się cudownie?








 

Kolejne obłędne stoisko to już tym razem SOAP WORKSHOP ,   to jak sami o sobie mówią -mała pracownia z maksi sercem. Nie ukrywam widać to totalnie, że Ci zdolni twórcy wkładają tam całą swoją energię i pasję. produkty  robione są ręcznie, totalnie - wszystko! Nawet ceramiczne miseczki na świece sojowe tworzone są ręcznie, no pełen zachwyt i podziw do tego przepiękne, minimalistyczne stoisko które momentalnie ściągnęło mnie do siebie. O samych produktach mogę napisać tyle- są całkowicie wegańskie a ich składy są tak opracowane aby nie trzeba było używac oleju palmowego. Spójrzcie jaka magia!



Kolejna marka na mej drodze to BE.LOVED produkty które poznałam przypadkiem ale stosuje ich od kilku dobrych miesięcy. Uczciwie i z całego serducha polecam serum z kwasem hialuronowym  które przepięknie wygładza cerę, wpływa obłędnie na włosy i jest niezastąpionym produktem przy nakładaniu jakiegokolwiek olejku na skórę. Tym razem miałam okazję poznać szerszy asortyment niz moje serum i maseczki, nie ukrywam mocno zaciekawił mnie krem z jaśminem (bo chyba nikogo nie zdziwi fakt, że moje nozdrza i cera kochają te piękne rośliny). Niestety nie miałyśmy okazji porozmawiać z właścicielką marki bo jedna z kobietek intensywnie prowadziła rozmowe na temat pielęgnacji a też nie ukrywam czas nas gonił okrutnie ale spójrzcie co m.in. marka oferuje swoim klientom.

be.loved, kosmetyki z kawasem, naturalna pielegnacja, ekocuda
be.loved, kosmetyki z kawasem, naturalna pielegnacja, ekocuda
be.loved, kosmetyki z kawasem, naturalna pielegnacja, ekocuda

Kilka minut udało mi się również spędzić z twórcami marki  ZAPACH CISZY.  Mydełka tej firmy znam od lat ale w ubiegłym roku nie mogłam ich nigdzie dostać, oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie wypytała gdzie są moje ulubione migdałki no i oczywiście za wszystkim stoi papierologia ale dla tych z Was którzy tak jak ja ich poszukują mam dobrą nowinę - mydełka już za chwilę wrócą do asortymentu sklepu :) Ogromnym zaskoczeniem była dla mnie oferta która totalnie rozrosła się od moich poprzednich zakupów, olejki, kremiki no mnóstwo samego dobra i o dziwo z ziół których jeszcze nie ma na naszym polskim rynku m.in. przywrotnika więc uczciwie polecam przyjrzeć się im z bliska :) 

zapach ciszy, przywrotnik, serum , mydełka, olejki, ekocuda

zapach ciszy, przywrotnik, serum , mydełka, olejki, ekocuda


Kolejna marka to SENKARA - urocze opakowania z Pandą, asortyment jest duży ale zaciekawił mnie u nich szczególnie mus bananowy do ciała oraz sprytny gadżet który sama dotychczas robiłam w domu a teraz widzę, że już nie muszę bawić się w alchemika i mogę kupić go od ręki, O czym mowa? O mydełku do mycia pędzli w słoiczku. wystarczy włożyć zwilżony pędzelek i pocierać o mydełko - unikamy wtedy chlapania i brudzenia wszystkiego co nas otacza. 


MIODOWEJ MYDLARNI  chyba nie muszę Wam przedstawiać, marka która wytwarza naturalne kosmetyki z  miodem, pyłkiem i woskiem pszczelim. Produkty pszczele pozyskują w swojej pasiece która zlokalizowana jest na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Tworzone są własnoręcznie wg tradycyjnych metod rzemieślniczych a cechują je oleje i olejki o  wysokiej jakości oraz dodatkowe produkty wzbogacające m.in. rumianek, nagietek, rozmaryn, lawenda, zielona herbata różnego rodzaju sole mineralne, glinki, algi, węgiel aktywny, jedwab, maceraty roślin w olejach, młody jęczmień, sok marchwiowy, kawa, płatki owsiane, mleko kozie, mleczko kokosowe, awokado, cynamon itp.
W ofercie znajdziecie masła, kule kąpielowe, pudry do kąpieli, peelingi, produkty do ust oraz maseczki.
Sama również zdecydowałam się na zakup marka znana jest mi z interentu ale nigdy nie miałam okazji ich testować więc zdecydowałam się na pszczelą maseczkę do twarzy z nasionkami chia i lnem. Jeszcze jej nie stosowałam ale wieczorem z przyjemnością po nią sięgnę i da Wam znać co o tym produkcie myślę :)



Chwilę spędziłam również na stoisku nowej dla mnie marki SAVON COSMETICS.  Dużo mydełek, masełek mnie najbardziej zaintrygowało chłodzące shea oraz  odżywczy mus mango do ciała :) Niestety nie było już czasu porozmawiać, za 5 minut zamykali budynek więc państwo poczęstowali mnie miniaturką kawowego mydełka które chętnie przetestuje i dam znać :) A co do firmy to odsyłam Was na stronę, abyście razem ze mną nadrobili braki i poznali firmę lepiej :)


Tak jak wspominałam zostało 5 minut do zamknięcia więc udało mi się odwiedzić tylko jedno stoisko DAW THALE, tym razem zajmujące się dystrybucją tajskich kosmetyków pielęgnacyjnych o bardzo dobrych składach w ofercie mają produkty  m.in z lawą wulkaniczną oraz bogactwem roslin  charkterystycznych dla tamtego regionu. W ofercie mają zarówno pielęgnację twarzy jaki ciała , kosmetyki zarówno dla kobiet jak i mężczyzn ja oczywiście musiałam uchwycić na miejscu te dla brodaczy bo mam takiego swojego jednego boskiego w domu więc wszystko co dla brody musi być wymacane i poniuchane.  Zapach Original to jest mistrzostwo świata, mogłabym się nim spsiukiwać  do granic nieprzyzwoitości !  Na pewno zakupię go w mgiełce dla siebie albo pomadzie dla mojego M :)
W turbo przelocie zdążyłam jeszcze zajrzeć  na kilka stoisk, ale  niestety już nie miałam czasu aby przyjrzeć się produktom z bliska. Bardzo ubolewam, że minęłam się z JAN BARBA, KOIBEARMANALKEMIE, SAPE, IDEA25HENNET,  CASHEENATURALS, SOAP SHOP, AMILIE, EKODROGERIA, YOPEEARTHNICITY, DWORZYSK, WYTWÓRNI MYDŁA, dziewczyn z PIGGYPEG  oraz cudnego rudzielca z NAPIĘKNEWŁOSY.




Niestety czas mnie ograniczył i to mocno, bo tak skoczyłabym do wszystkich zaplanowanych i wielu, wielu innych wystawców. troszkę żałuję ale i tak mega się cieszę, że w przeciągu godziny udało mi się poznać tak wiele nowych osób i posłuchać o pasji którą niewątpliwie żyją :)


Kolejne EKOCUDA - bez dwóch zdań jadę :) Bo naprawdę warto brać w nich udział :)  Ps. chce też zaznaczyć, że z okazji takich Targów marki oferują spore rabaty a jesli nie obniżki to sporo gratisów więc to dobra okazja na łowy :) 

Ściskam Was Kochani i uciekam szukać maski do włosów która prześladuje mnie już kolejny dzień :)
Czytaj dalej »

12.04.2018

NOWOŚCI HEAN / 2018



Dzisiaj trafiła do mnie paczka niespodzianka od marki Hean. Ci z Was którzy obserwują mnie na instagramie mieli okazję zobaczyć już zawartość na Instastory. Nie pokazywałam jednak typowych swatches, tutaj będziecie mieli okazję zobaczyć zarówno próbki jak i same produkty :) Zaczynamy.



METALLIC EYE SHADOW - FOIL FINISH 
Metaliczne cienie do powiek w kremie. Bardzo dobra pigmentacja o wysokim połysku. Z tego co zdążyłam zauważyć to można efekt krycia stopniować. Cienie nakładane aplikatorem tworzą wyraźną taflę,nakładane opuszką robią bardzo subtelny błysk i zdecydowanie delikatniejszy efekt kolorystyczny. Można stosować go również jako eyeliner - aplikując pędzelkiem. Podejrzewam, że dosyć fajnie spisałby się na ustach jako rozświetlenie dolnej wargi.
Cienie mają sporą pojemność - każdy z nich ma, aż 7,5ml. Aplikator bardzo dobrej jakości, gąbeczkowy.
Podsiadam kolory (od lewej): 602 ROSE NUDE, 601 ROYAL GOLD, 600 COOPER WIND.

METALLIC EYE SHADOW - FOIL FINISH  602 ROSE NUDE, 601 ROYAL GOLD, 600 COOPER WIND. A teraz swatche w kolejności : 601, 602, 600. Moim zdaniem cudo! 

METALLIC EYE SHADOW - FOIL FINISH  602 ROSE NUDE, 601 ROYAL GOLD, 600 COOPER WIND.











 
KOREKTOR MIMICZNY- RADIANT SPLENDOR + WRINKLES  FILLER
Korektor zawiera kompleks roślinny TENS'UP oraz nawilżający olej z nasion Meadowfoam (Pianki łąkowej). Korektor ma działanie rozświetlające, ma neutralizować cienie pod oczami i optycznie tuszować nierówności skóry ( zmarszczki mimiczne i drobne zmarszczki). 
Nałożyłam go dzisiaj (02 Ivory) odcień jest ociupinkę za ciemny dla mnie, ale ogólnie to ładny, jasny kolor bez pomarańczowych tonów. Mimo wszystko ładnie nawilża i wygładza, krycie ma średnie ale aby napisać o nim coś więcej muszę go dłużej testować :)

KOREKTOR MIMICZNY- RADIANT SPLENDOR + WRINKLES  FILLER

FOUNDATION DARKENING  SHADE - OLIVE
Nowa wersja farbki do modyfikacji kolorystycznej podkładów, korektorów. Firma cieszy się pokaźną ilością farbek nadających nowy wymiar nietrafionym, płynnym produktom. Najczęściej sięgam po białą, ale mam w swojej kosmetyczce również wersję przyciemniającą którą często dodaję do aktualnego podkładu i tworze nim płynny bronzer do konturowania w odcieniu idealnie do mnie dopasowanym :) Mimo, iż wersja oliwkowa absolutnie nie jest stworzona dla mnie to cieszy mnie fakt, że Hean się rozwija i wychodzi na przeciw potrzebom klientek :)



 
MIRROR HIGHLIGHTER - ROZŚWIETLACZ DO TWARZY I CIAŁA
Tafla rozświetlająca do twarzy i ciała o płynno-kremowej konsystencji. Wygładza i nawilża skórę. Posiada srebrzysto-beżowy odcień ale nie jest to kolor który wygląda jak tandetne sreberko. Odcień jest piękny i zdecydowanie polecam go dla kobietek które nadal szukają ładnego rozświetlacza bez przyciemniających tonów :) Rozświetlacz można stopniować od bardzo delikatnej, mokrej tafli po wręcz teatralny czy instagramowy efekt. Można go mieszać z podkładem aby stworzyć podkład o rozświetlającym wykończeniu.

MIRROR HIGHLIGHTER - ROZŚWIETLACZ DO TWARZY I CIAŁA
 
MATTE LIQUID LIPSTICK - LUXURY  NON TRANSFER
Ultra matowa pomadka w płynie. Trwała ale bardzo lekka formuła. Pomadka faktycznie tak jak piszę producent nie pozostawia śladów na kubkach itp.  Pomadka zawiera  nawilżający olejek z dyni drzewiastej, wosk pszczeli, witaminę E. 
Podsiadam dwa odcienie: 09 Bella ( jaśniejszy) oraz 10 Eve.

MATTE LIQUID LIPSTICK - LUXURY  NON TRANSFER






MATTE LIQUID LIPSTICK - LUXURY  NON TRANSFER
  

TREASURE FOIL METALLIO. 
Metaliczne cienie do powiek. Niezwykle mięciutkie, bardzo kremowe. Pigmentacja niesamowita. Niewyczuwalne na powiekach. Efekt można stopniować, od bardzo delikatnego po mocną ścianę koloru. Cienie można aplikować zarówno na sucho jak i na mokro :)

Moje kolory to : 913 Elegant Purple, 916 Holiday Pleasure, 923 Frosty, 920 Orient Gold.

TREASURE FOIL METALLIO.

TREASURE FOIL METALLIO.

TREASURE FOIL METALLIO.

Te cienie są przepiękne, zdecydowanie muszę zapoznać się z pełną ofertą i poznać resztę kolorów. 


Jestem ciekawa co z całości przykuło Waszą uwagę. Cienie, pomadki, rozświetlacz, no dajcie znać :) 
Ściskam 💓
Czytaj dalej »

9.04.2018

ZŁUSZCZA,ROZŚWIETLA,MINIMALIZUJE PORY/GLOW TONIC TO-GO/PIXI


Mówią, że kultowy, że pożądany i wykupywany  z prędkością światła. Nie mogłam przejść obojętnie, zdecydowałam się na nowsze wydanie w płatkach. Poznajcie złuszczający tonik brytyjskiej firmy Pixi  który marka wzbogaciła w kilka ekstraktów oraz w 5% kwas glikolowy.

GLOW TONIC TO-GO/PIXI

SKŁAD/ PRZEZNACZENIE
Water/Aqua/Eau, Glycolic Acid, Butylene Glycol, Glycerin, Sodium Hydroxide, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Water, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Seed Extract, Hexylene Glycol, Fructose, Glucose, Sucrose, Urea, Dextrin, Alanine, Glutamic Acid, Aspartic Acid, Hexyl Nicotinate, Panax Ginseng Root Extract, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, Biotin, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Fragrance (Parfum), Caramel, Red 4 (CI 14700). Made in USA / Fabriqué aux États-Unis.
Skład wiadomo, nie jest herosem naturalności ale też nie jest tragiczny. Kwas AHA, aloes, ekstrakt z żen-szenia i oczaru amerykańskiego. Tonik nie zawiera alkoholu i nie był testowany na zwierzakach.
Wg producenta produkt przeznaczony jest do cery normalnej i suchej



OPAKOWANIE 
Słoiczek wykonany z masywnego i solidnego plastiku, zamykany na nakrętkę. Pod dekielkiem znajdują się folia zabezpieczająca oraz docelowe płatki. Na denku widnieją najpotrzebniejsze informację w wielu językach a na banderolce skład toniku, testy itp.

GLOW TONIC TO-GO/PIXI


ZAPACH / APLIKATOR
Po uniesieniu dekielka, folia zabezpieczająca a pod nią docelowe płatki. Pachną specyficznie jakby odrobinę ziemiście, ogólnie wyczuwalny jest kwas glikolowy a nie aloes. Płatki nasączone są intensywnie ale nie do tego stopnia aby po wyjęciu z opakowania coś z nich spływało. Idealne, równomierne nasączenie wystarcza na 2 krotne przetarcie całej twarzy, szyi a nawet zahaczając o dekolt. 

GLOW TONIC TO-GO/PIXI


 
Aplikatory wykonane są z mocno zbitej aczkolwiek cienkiej tkaninki, myślę, że jest to grubość połowy standardowego, kosmetycznego wacika. Każdy płatek posiada powtarzający się motyw tłoczenia - z jednej  grubsza faktura  a z drugiej gładka. Możemy sami w zależności od stanu cery wybierać czy decydujemy się na mocniejsze czy słabsze "zdzieranie" :) 


SPOSÓB UŻYCIA
Stosować należy na czystą - najlepiej dopiero co umytą i osuszoną skórę twarzy i szyi. Płatek wyjmujemy z opakowania i w zależności od potrzeby skóry przecieramy (porowatą lub gładką) stroną. Osobiście wybieram porowatą stronę a mam wrażliwą cerę i nie zauważyłam żadnych podrażnień. Jedyne o czym musicie pamiętać to aby unikać bliskiej okolicy oczu. Po przetarciu oczywiście nie spłukujemy przetartej skóry, po szybkim wchłonięciu przechodzimy do dalszej pielęgnacji np. krem lub serum.


WYDAJNOŚĆ / EFEKT
Opakowanie zawiera 60 płatków kosmetycznych, moim zdaniem jest to opakowanie które wystarczy na minimum  miesiąc. W moim przypadku będzie to najprawdopodobniej kwartał albo i dłużej, stosuje tonikowych krążków 2-3 w tygodniu, zarówno rano ( kiedy nie pracowałam) jak i wieczorem. Na zdjęciu powyżej (ze zdjętym denkiem, zobaczycie zużycie po miesiącu stosowania). Oczywiście sposób zużycia będzie zależny od stanu Waszej cery. Jedna skóra będzie wymagała codziennego stosowania dla innej 4 kuracje w tygodniu będą już wystarczające. 
Odnoszę wrażenie, że płatki są zdecydowanie bardziej wydajne od podstawowej wersji toniku w buteleczce. Mam wrażenie, że więcej zużywamy toniku lejąc go nieumiejętnie na wacik niż w chili używania gotowego zestawu.
Muszę zaznaczyć, że tonik zawierający kwasy AHA bardzo delikatnie złuszcza, niezwykle równomiernie. Jest sprzymierzeńcem w walce z rozszerzonymi porami, nierównościami czy suchymi skórkami. Brzmi niewiarygodnie ale przecieranie w miejscu nowych, płytkich zmarszczek pięknie je rozprostowuje. Cera ogólnie wygląda zdrowo, promiennie, pory są czyste i wybitnie zmniejszone. Pierwsze użycie nie zapowiadało zachwytu, ale jedno, drugie, trzecie użycie a cera jak z obrazka - wygładzona, rozświetlona no sprawiałam wrażenie wyspanej i wypoczętej :)
    GLOW TONIC TO-GO/PIXI

POJEMNOŚĆ/CENA/DOSTĘPNOŚĆ
Już się trochę wygadałam powyżej. 60 sztuk/ 85zł. Dostępne na stronie głównej producenta i w Perfumeriach SEPHORA.



PODSUMOWANIE 
Podsumowanie szybkie 
+ za  wygodną aplikację ( szybko
+ za wydajność (płatki)
+ za spełnienie obietnic producenta ( rozświetla, delikatnie złuszcza i wygładza)
+ zdecydowanie redukuję widoczność porów

+/- cena nie mała ale też nie drastyczna, szczególnie gdy zamawiacie na promce -20%
+/- zapach, nie jest tragiczny, ale też do grupy moich ulubieńców nie trafi :)


W tym przypadku naprawdę słowo "tonik" jest dla mnie zaskakujące bardziej nazwałabym go delikatnym peelingiem kwasowym bo tak też się zachowuje. Jaki jest główny powód stosowania tego peelingu przeze mnie? Zmniejszone pory, super wygładzona, delikatnie złuszczona skóra sprawia, że dalszy proces pielęgnacyjny jest skuteczniejszy, kremy i sera wchłania się błyskawicznie. Cera po paru godzinach od nałożenia nadal wygląda zdrowo i promiennie. Ten tonik naprawdę działa !


Dajcie mi znać czy używałyście już kiedyś produktów Pixi. Stosujecie peelingi i kwasy do skory twarzy? 

Ściskam <3
Czytaj dalej »