3.01.2017

POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI - SECRETS OD BEAUTY

Witajcie Kochani,
Dziś zabieram Was w podróż do przeszłości, ustawiam wehikuł czasu na 8 tygodni wstecz i przenoszę Was w rejony które niewątpliwie kojarzone są z  "Męskim Graniem". Niech Was nie zmyli sugestia, nie będzie dziś o trasie koncertowej ale o innej, znanej już imprezie - warsztatach urodowych dla blogerów. Secret of Beauty - porozmawiajmy o urodzie to cykliczny event  który od trzech lat łączy miłośników pielęgnacji oraz  kolorówki. Imprezę śledzę od dawna ale dopiero w tym roku dzięki organizatorowi - Michałowi z bloga Twoje Źródło Urody miałam możliwość wziąć w nich udział.  O tym jak było przeczytacie poniżej.



WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ W LUBLINIE...
27 października ja i mój najlepszy kompan podróży, weteran SOB  Gosia prowadząca bloga Esy,Floresy,Fantasmagorie zajęłyśmy dwa średniowygodne, ale wolne miejsca w przedziale ostatniego wagonu który zabrał nas dosyć sprawnie i bez większych opóźnień do Katowic. Miasto zaskoczyło nas niezwykle pozytywnie. Katowice pamiętam sprzed blisko dziesięciu lat, obraz jaki wtedy utkał się w mojej głowie nijak nie pasował do tego co zastałam tym razem. Miasto przeszło ogromną zmianę zarówno architektoniczną jak i mentalną, co nas zdziwiło to, fakt, że w środku tygodnia o północy wszystkie lokale tętnią życiem do tego stopnia, że ciężko o wolne miejsca. Przez przypadek odwiedziłyśmy kawiarnie Katofonia, urokliwe miejsce z instrumentami i motocyklami wmontowanymi w ściany. Lokal w którym odbywają się koncerty a barman niczym alchemik najwyższej rangi komponował prawdziwe eliksiry szczęścia. Jako miłośniczki rocka szybko poczułyśmy klimat tego miejsca.



Głodne i radosne wkroczyłyśmy jeszcze do małej knajpki o niebanalnej nazwie PARZYMORDA -TO DO JUTRA. Miejsca gdzie uraczone zostałyśmy katoveganką i popeyową zapiekanką wielkości dużej bazooki. Porcję ogromne a cena malutka!  Czas pędził nieubłaganie, godzina pierwsza na wyświetlaczu komórki sugerowała powrót do "domu", więc z pospiechem udałyśmy się do hostelu by spotkać nosorożca oraz chociaż na parę godzin musnąć snu i rano spotkać się z uczestnikami Warsztatów Świecowych. O warsztatach świecowych pisałam już tutaj, więc ciekawskich zapraszam do nadrobienia zaległości.

Po zajęciach, kiedy parafina zastygła a my z niezwykłymi lampionami handmade mknęliśmy do miejsca docelowego tzn. Węgierskiej Górki, zakwaterowana część uczestników jesiennego SoBu oddawała się niesamowitym zabiegom relaksacyjnym w strefie WALLNES + SPA. Nasza podróż minęła szybko, sprawnie i przyjemnie, dotarliśmy do miejsca położonego w niezwykle malowniczej i spokojnej okolicy, do  HOTELU ZACISZE który ewidentnie żyje w harmonii z naturą (pozyskiwane źródła energii) i stawia na bycie ECO.




Piątkowy wieczór pochłonęło "meldowanie, rozpakowywanie i zwiedzanie" a noc przybrała pidżamę pod hasłem: integracja w 204. Godziny rozmów, śmiechów i wspólne oglądanie Władcy Pierścieni sprawiło, że sama poczułam się jak w zgranej drużynie. W drużynie w której jedno hasło otwierało tajemnicze wrota :D Poranek powoli zaczął informować o swej obecności więc zdrowy rozsądek nakazywał kąpiel i chociaż szybki sen aby zdążyć odpocząć do rana.
Poranek przywitał nas szybko a mimo to w pełni sił, z radochą i mega podekscytowaniem pobiegliśmy najpierw na pożywne śniadanie a następnie do sali konferencyjnej.





GODZINA 10.
Do sali konferencyjnej wkracza Michał Domański (organizator/TwojeŻródłoUrody) i oficjalnie rozpoczyna  szóstą edycję nierutynowego Secret of Beauty. Chwila ta była niezwykle uroczysta, Michał genialnie prowadzi konferansjerkę, profesjonalnie a jednak bez sztywnych ram, ciepłe przemówienie, które stworzyło wręcz rodzinną atmosferę. Brzmi to dziwnie ale poczułam się jeszcze lepiej niż o poranku. 
Kiedy ucichły brawa pierwszą prezentację rozpoczął Jacek Krzanowski z Polskich Świec, który tym razem reprezentował firmę Admit - produkującą m.in.świece oraz olejki eteryczne. Marka ta gościła nas w Hotelu Zacisze umilając ten pobyt swoimi zapachowymi produktami. 


Kolejna prezentacja należała do marki Dermo Future Precision. Przedstawicielka -  Annie Rolf poruszyła temat wielowymiarowej pielęgnacji, opowiadała o kluczowych składnikach dominujących w produktach DF,  m.in o Wit.C. Niezwykle zainteresowała mnie część w której ekspertka opowiadała o odżywkach z formaldehydem oraz sposobie jego działania na płytkę paznokcia. Rozwiała wszelkie wątpliwości oraz wyjaśniła od czego zależy  ich "efekt". Następnie zaprezentowane zostały trzy produkty z serii pod oczy, jeden z nich to prawdziwa magia w tubce. Zdecydowanie sięgnę po niego w najbliższym czasie :) Po prezentacji przyszedł czas na warsztaty podczas których każda z nas stworzyła dla siebie małego, cukrowego złuszczacza. Zdecydowałam się na orzechowy proszek, olej migdałowy oraz winogronowy.  Prezentacja zakończyła się rozdaniem materiałów uzupełniających oraz rozdaniem imiennych certyfikatów.


Poźniej nastąpiła najpyszniejsza przerwa ever! Organizator częstował  nas swoimi wypiekami :) Skusiłam się na babeczkę z zielonych pomidorów :) wiecie słodycze są pycha ale moja miłość do pomidorów jest tak wielka, że przebija wszystko, nawet szpinak ! Pstrykam palcami i wracam do tematu bo po  kawusiowo-muffinkowej przerwie czekała na nas już  kolejna osoba. 

Tym razem  była to Anna Mucha, światowa mistrzyni makijażu i główna makijażystka marki Gosh. Jak już pewnie się domyślacie, rozpoczęła część makijażową. Pani Ania opowiedziała  nam o panujących obecnie trendach i zmianie w filozofii marki. Gosh stawia na kobietę nowoczesną, aktywną, wyglądającą pięknie, seksownie ale też bardzo naturalnie.  Makijażystka zdradziła swoje tricki, a na modelce wykonała makeup używając nowości marki. do makeup-u wykorzystała nowości marki. Następnie same miałyśmy okazję wykonać makijaż  produktami z najnowszej linii, odbywały się indywidualne konsultacje, każda z nas miała okazję podpytać jak wykonywać lepiej swój makijaż. Było również przyklejanie rzęs EYLURE ale ja jako laik totalny w tym temacie nie męczyłam ich długo i zwyczajnie zostawiłam na później :) Dwugodzinne warsztaty minęły błyskawicznie.







Przerwa obiadowa obfitowała w winny pomidorowy ( jakże inaczej!) krem z grzankami. Do tego makaron ze szpinakiem coś w stylu mojego shpinagethi :D. Przepycha! Obawiałam się jedzenia bo wiecie, wegetarianie nawet jak nie chcą to i tak są postrzegani zawsze jako kłopot lub dziwadła ale w tym lokalu pełne uznanie, posiłki zarówno wege jak i vegan, wszystko niezwykle smaczne i apetycznie podane. Chodziłam nie najedzona a przeżarta, ale grzechem było zostawiać.




Najedzeni, szczęśliwi pomogliśmy jeszcze wnieść pudełka pełne kosmetyków do sali. zasiedliśmy na swoich miejscach by posłuchać niezwykle ciekawej prezentacji przygotowanej przez Agnieszkę Pindel. Osobę która zarażała optymizmem a jej ciepła barwa głosu szybko skupiała uwagę wszystkich. Przedstawicielka marki SYLVECO (BIOLAVEN + VIANEK) skupiła się w pierwszej kolejności na rozwianiu wątpliwości dotyczących właściwej pielęgnacji. Zaczęliśmy od podstaw aby przejść do bardziej wymagających zabiegów poprawiających jakość cery. Świetnie przedstawiono najczęstsze problemy skórne oraz błędy w użytkowaniu naturalnych kosmetyków. Niezwykle podobała mi się część dotycząca peelingów oraz toników, dwóch niezbędnych elementów o których nadal nie pamięta ogromne grono kobiet.  





Marka Sylveco totalnie zaskoczyła mnie asortymentem jaki przywiozła na spotkanie, na stołach znalazłam praktycznie wszystkie produkty z oferty sprzedażowej. Każdy mógł sprawdzić i przetestować na własnej skórze interesujący nas produkt. Mnie maksymalnie zachwyciła wcierka oraz cały "zielony" set do włosów ( zapach, konsystencja... mrau!) oraz serum (lawendowe!) które wtedy odkryłam a teraz stosuje namiętnie i uwielbiam ( ale o tym fenomenie innym razem).
Lista produktów które wciągnęłam na wishlistę powiększyła się obficie po rozmowie z  reprezentantka marki, Agnieszka zasugerowała mi parę produktów, więc teraz skrupulatnie denkuję to co zalega na półkach i sięgam po produkty Sylveco.


Kolejnym gościem była Marta Ziubińska, szefowa PR Aromedy. marki która odpowiada za wprowadzenie na rynek  kosmetyków Put&Rub. Niestety zgrzyty które zaistniały w firmie poróżniły Martę ze znaną i dosyć często utożsamianą z marką Kingą Rusin. Nie chce się teraz zagłębiać w konflikt jeśli jesteście zainteresowani to odsyłam Was do lektury tutaj ( o co chodzi z Pat&Rub)Dla niecierpliwców nakreślę tylko sytuację, że kosmetyki naturalne które kiedyś produkowała Aromeda dla Put&Rub  to NATURATIV. Natomiast obecny Pat&Rub - sygnowany nazwiskiem celebrytki Rusin  to już niestety inne formuły.  Wracam jednak do samej prelekcji, szefowa PR  przedstawiła nam niezwykle interesującą prezentacje dotyczącą certyfikacji, poznałyśmy wymogi jakie muszą spełniać poszczególne składniki użyte do produkcji. Omówiła problematykę składów INCI, poinformowała na co zwracać uwagę aby nie zostać  naciągniętym przez firmy kosmetyczne które często zatajają fakt, że część składników pseudo naturalnych  wykluwa się syntetycznie w kolbie laboratoryjnej. Liczne pytania sprawiły, że dostałyśmy znacznie więcej informacji niż to było zaplanowane. Na koniec otrzymałyśmy sporą dawkę informacji na temat najnowszej linii produktów NATURATIVE.










Na koniec ponownie odwiedził nas Jacek z Polskich Świec. Z pełnym oddaniem i mega pasją opowiadał o asortymencie marki, procesie produkcji: świec, podgrzewaczy, wosków, lampionów parafinowych (które sama miałam okazję stworzyć). Odnoszę wrażenie, że szef Polskich Świec mógłby godzinami opowiadać o swojej pracy  która niewątpliwie jest jego pasją. 
Wystąpienia Jacka zakończyło warsztaty Secret od Beauty. 

Nie była to jednak ostatnia atrakcja, późnym wieczorem czekał na nas jeszcze występ artystyczny. Koncert Sylwestra Szweda z zespołem U Pana Boga za Piecem. Była to kolejna okazja aby spędzić miło czas i chociaż chwilę porozmawiać z uczestnikami z którymi dotychczas się mijaliśmy. 

Po koncercie większość rozeszła się po pokojach, duże grono odwiedziło ROOM2014. Ekipa była nieziemska więc bawiliśmy się do późnych godzin nocnych, zostało to chyba zauważone przez niebiosa, bo dostaliśmy jedną godzinę w gratisie (chyba na regenerację:P) - #zmianaczasunazimowy. 

Kilka zdjęć jakie powstały przez weekend...

NASZ POKÓJ 204!
Każda inna i każda wyjątkowa :) Razem stworzyłyśmy mega ekipę :)  EKSTRWAGANCKA, JA!, DOBRUL.BLOGUJE, ANGEL.KOSMETYKI.BEZ.TAJEMNIC, CZARSZKA!


 Tu mieszkałyśmy...




Tu napełnialiśmy brzuszki ...





A tutaj niektórzy z nas zaznawali przyjemności ( zdjęcia ze strony hotelu).







Niedzielny poranek był mniej euforyczny. O poranku obudziła nas Paulina która o totalnie nieprzyzwoicie wczesnej godzinie musiała wyruszać w drogę :( Chwała Dobrusi, która uratowała ją przed kilkukilometrowym marszem o poranku. Później odrodziła się reszta a w sumie trzy kobietki. Poranek był ładny, ale każdy przeczuwał już nadchodzący wyjazd. Po śniadaniu zrobiłyśmy jeszcze trochę zdjęć hotelu. Niestety bateria odmawiała mi posłuszeństwa i większość fotek z lokalu obfitowała w szumy. 

Dzięki Agatce z bloga Smaruję dostałyśmy się do Katowic  by tam po małych zakupach w Macu i Tigerze doczłapać się na pizze i do pociąg :)  


Na dworcu spotkałyśmy jeszcze Michała z Grzesiem oraz Krysią i Marysią :) 





Podróż minęła przyjemnie, aczkolwiek było tak gorąco w pociągu, że czułam się jak na 4h wrapingu.
Zmęczona ale przeszczęśliwa wróciłam do Lublina, w pociągu już czułam tęsknotę... z takimi ludźmi zdecydowanie warto spędzać każdą chwilę. Dziękuję raz jeszcze Michałowi za możliwość udziału w tym wydarzeniu  oraz Gosi za mega przyjemną podróż :) 


Podsyłam listę uczestników tego niesamowitego wydarzenia :

Sponsorzy eventu:




Dzisiaj post  gigant ale czułam potrzebę wygadania się i zdradzenia  sekretu co się dzieje na Secret :)
Zapraszam jutro na ulubieńców 2016 ;)
Ściskam !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostawcie ślad po sobie, dzięki temu łatwiej będzie mi trafić na Wasze blogi :)
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do obserwacji :)